Sky Kapitan i świat jutra
Film "Sky Kapitan i świat jutra" ma sporo wad. Ale jedna z nich jest dla niego całkowicie dyskredytująca - z ekranu wieje nudą.
04.12.2006 18:07
Obraz jest futurystyczną opowieścią, rozgrywająca się w przeszłości (1930 rok). Młoda dziennikarka z Nowego Jorku, Polly Perkins (Gwyneth Paltrow)
, wpada na ślad tajemniczych zabójstw. W tym samym czasie w mieście pojawiają się ogromne roboty i dziwaczne samoloty. Na pomoc przylatuje dawny przyjaciel Polly - as przestworzy, Sky Kapitan (Jude Law)
.
Tworząc swoją wizję futurystycznej przeszłości Kerry Conran korzystał z bardzo wielu źródeł. Oczywiście główną inspirację stanowiły komiksy, które będąc młodzieńcem namiętnie czytywał. Artysta przyznaje się też do fascynacji światem filmu noir lat 30. i 40. I trzeba przyznać, że stworzona całkowicie na komputerze rzeczywistość robi znakomite wrażenie. Estetycznie trudno temu projektowi cokolwiek zarzucić.
Gdy przyglądnąć się dziełu Conrana nieco bliżej, pojawiają się dość atrakcyjne smaczki. Obraz rozpoczyna się od cumowania zeppelina przy Empire State Building. Nie jest to tylko ekstrawagancja reżysera. W latach 30. rzeczywiście istniały plany, by sterowce zatrzymywały się przy najwyższym budynku świata. Jednak dwie próby nie powiodły się, a gdy doszło do katastrofy Hindenburga I w 1937 roku, kolejnych zaniechano. Istniał jeszcze Hindenburga II, a ten w "Sky Kapitan i świat jutra" ma numer III. Inną ciekawostką jest fakt, że do stworzenia postaci czarnego charakteru w filmie wykorzystano zdjęcia legendarnego aktora Laurence'a Oliviera. Takich smaczków znaleźć można oczywiście więcej, co czyni obraz gratką dla wytrawnych kinomanów.
Niestety, dbając o warstwę wizualną projektu całkowicie zapomniano o sprawach najważniejszych. Po pierwsze: scenariusz jest wyjątkowo mało interesujący. Po drugie: dialogi są żenujące. Po trzecie: aktorstwo jest nijakie. Trudno więc dziwić się, że film w Stanach Zjednoczonych spotkał się z raczej średnim zainteresowaniem.
Jest natomiast jeden całkiem dobry powód, by pójść do kina na "Sky Kapitan i świat jutra". Do obrazu dołączona bowiem została nowa animacja Tomasza Bagińskiego - "Sztuka latania". Choć obraz trwa tylko 6 minut, naprawdę warto go zobaczyć. Gdyby pan Tomasz miał budżet i możliwości Kerry'ego Cornana, z pewnością zrobiłby z nich znacznie lepszy użytek. Miejmy więc nadzieję, że kiedyś tak się stanie.