Słaby film Jennifer Lopez
Krytycy nie zostawili suchej nitki na nowym filmie z udziałem Jennifer Lopez.
Latynoska gwiazda pojawiła się podczas pokazu obrazu "Bordertown" na Festiwalu Filmowym w Berlinie, lecz z pewnością nie wyszła z sali projekcyjnej zadowolona. Już podczas seansu publiczność wyrażała dezaprobatę. Później także krytycy okazali się bezlitośni.
Zdaniem recenzenta "Berliner Zeitung" dzieło było śmieszne zupełnie wbrew intencji twórców. Dziennikarz dziwił się ponadto, iż tak poważny temat zrealizowano niczym filmy kategorii B. Zaangażowanie Lopez miało z kolei według niego na celu zdobycie przez artystkę ogromnego rynku hiszpańskojęzycznego. Nie przypadkowa premiera zbiega się w czasie z wydaniem przez piosenkarkę albumu "Como Ama Una Mujer" zrealizowanego całkowicie po hiszpańsku.
"Bordertown" opowiada o tajemniczych morderstwach w nadgranicznym mieście Juarez. Od 1994 roku zostało zamordowanych tam ponad 300 kobiet. Ofiarami były najczęściej młode i atrakcyjne pracownice maquilador, fabryk światowych koncernów (m.in. Philipsa i Johnson & Johnson), które wykorzystują w Meksyku tanią siłę roboczą. Kobiety były mordowane w okrutny sposób - wiele z nich miało pogryzione, pocięte albo odcięte piersi, zmasakrowane twarze. Skorumpowana policja nie znalazła sprawców - według miejscowych ludzi dziewczyny zabija diabeł w policyjnym mundurze.
Jennifer Lopez gra dziennikarkę Lauren Fredericks, która przyjeżdża na miejsce, żeby zbadać sprawę. W produkcji występuje również Antonio Banderas i Martin Sheen. Reżyserią zajął się Gregory Nova.