Wszystko przez łysinę
Ze względu na jego charakterystyczną fizjonomię, filmowcy najchętniej proponują mu role bohaterów negatywnych. Sulej nie ukrywa, że nie jest zbyt zadowolony z takiego zaszufladkowania.
- Przeszkadza mi to – mówił Gazecie wyborczej. - Kiedy w czasach kryzysu w latach 80. ogoliłem głowę, w teatrze zaczęto mnie obsadzać w rolach szwarccharakterów. Chciałbym kiedyś zagrać kogoś miłego, rodzinnego i ciepłego, bo taki naprawdę jestem. Płaczę na filmach, zawsze na finałowej scenie „Dworca białoruskiego” (film w reżyserii Andreya Smirnova z 1971 roku – przyp. red.).