Til Schweiger
*- Już dawno żaden scenariusz nie zachwycił mnie i nie wzruszył tak, jak ten autorstwa Cezarego Harasimowicza. Od chwili, gdy przeczytałem historię bandyty, marzyłem, aby go zagrać. Poprosiłem o spotkanie z Maćkiem. Przegadaliśmy w Kolonii kilka godzin, powiedziałem mu, że jeśli nie pasuję do jego wyobrażeń o bohaterze "Bandyty", natychmiast się wycofam. Ale to nie było potrzebne. Nieczęsto zdarza się spotkać reżysera, który miałby tak magiczny wpływ na widzów *– mówił Schweiger w jednym z wywiadów.
Film, opowiadający historię kryminalisty, który trafia do dziecięcego szpitala i, powoli, zmienia swój sposób postrzegania świata, zebrał wprawdzie mieszane recenzje. Jednak publiczność przyjęła go entuzjastycznie, zachwycając się reżyserią, grą aktorów, muzyką Michała Lorenca oraz ogromnym ładunkiem emocjonalnym, jaki niosła ze sobą fabuła.
Wkrótce utalentowanym i przystojnym Niemcem zainteresowało się Hollywood, a on chętnie wyjechał do Ameryki. Do dziś jednak wspomina „Bandytę” z sentymentem, twierdząc, że to właśnie po tym filmie jego kariera nabrała tempa (więcej tutaj).