Życie na emigracji
Przyznawał, że początkowo na obczyźnie nie było mu łatwo.
- Żeby się utrzymać, imałem się różnych zajęć. Decydując się na wyjazd, wiedziałem, że mogę zostać w Stanach organistą oraz kucharzem. I też tak się stało - przez jakiś czas grałem na fortepianie i organach. Byłem również szefem kuchni w trzech restauracjach. Lubiłem swoją pracę, uwielbiam pitrasić, więc łączyłem przyjemne z pożytecznym - wspominał w "Super Expressie".
Później dostał pracę w radiu, którą bardzo sobie cenił; a po pięciu latach otrzymał amerykański paszport.