Chciał żyć za wszelką cenę
Po serii badań lekarze powiedzieli McQueenowi, że ma duży guz w płacie płucnym. Okazało się, że aktor cierpi na międzybłoniak, chorobę nowotworową, którą wywołuje kontakt z azbestem. A McQueen, zapalony kierowca, był narażony na działanie substancji przez wiele lat – jego kombinezony izolowano kancerogenną substancją.
Dalsze badania wykazały, że nowotwór jest nieoperacyjny. Minty twierdziła, że McQueen diagnozę przyjął ze spokojem, próbując żyć tak, jak wcześniej. Ale to nie do końca prawda. Aktor nie chciał zaakceptować śmierci, nie zamierzał się poddawać, rozpaczliwie walczył o zdrowie.
Wyjechał nawet do Meksyku, gdzie leczył się u doktora Kelleya, twierdzącego, że potrafi wyleczyć raka. Kelley, kontrowersyjny medyk – pozbawiony w Stanach prawa do wykonywania zawodu – "uzdrawiał" aktora wątpliwymi metodami, sporządzając dla niego dziwaczne mieszanki, na przykład zastrzyki z preparatów przygotowanych z płodów owiec i krów. Które, naturalnie, nie pomogły.
McQueen zmarł 7 listopada 1980 r. tuż po operacji mającej na celu usunięcie przerzutów. Przyczyną śmierci był zawał serca.