Supermarket straszy!
Jest w "Supermarkecie" trochę gatunkowego banału (choćby ów pasierb Dziędziela, wrażliwy ochroniarz-artysta, skądinąd grany sympatycznie przez Mikołaja Roznerskiego).
Metafora też się tutaj raczej nie buduje, a jednak – niezależnie od wszystkich mankamentów – uważam kierunek za słuszny.* To znaczy, za słuszną uważam lokalizację*.
* Od dawna powtarzam bowiem, że są w Polsce co najmniej dwie miejscówki, w których można, bez wielkich ingerencji w scenografię, kręcić filmy grozy.* Jedna to Śląsk ze swoją węglową apokalipsą, druga – galerie handlowe, które kojarzą mi się nie tyle ze sztuką, co z galerami.
Dałoby się pewnie także obie rzeczy połączyć. Zrobić film rozgrywający się w widmowym Realu przejętym przez Oszołom, a zagubionym gdzieś między hałdami i zdewastowanym mieniem górniczym. Stare i nowe. Tradycja i nowoczesność. Komuna i kapitalizm. Dwa jądra ciemności i wciąż taki sam horror.
Bartosz Żurawiecki
(kk/mf)