Co z tego wynikło?
Żak natomiast nie ukrywa, że jubiler stał się przypadkową ofiarą rozgrywek między kierownikiem supermarketu (Przemysław Bluszcz) a szefem firmy ochroniarskiej (Marian Dziędziel).
Efekt „nie wiadomo, gdzie przepadł” stosuje reżyser dopiero w drugiej połowie filmu, co jednak prowadzi do nader rozczarowującego i naciąganego zakończenia.
Mieliśmy znaleźć się w najniższym kręgu piekieł, tymczasem stoimy z paragonem w ręku i z powątpiewaniem przyglądamy się nieco wybrakowanemu towarowi, za który właśnie zapłaciliśmy. Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się. Jakoś sprytniej mógł to autor zwieńczyć.