Szalone plakaty filmowe z Ghany
08.08.2012 | aktual.: 22.03.2017 11:31
Sprawdźcie, jak bardzo można popuścić wodze fantazji oraz gdzie kończą się granice zdrowego rozsądku, a zaczyna artystyczne piekło!
Wśród was są na pewno tacy, którzy tęsknią za czasami, kiedy plakat reklamujący film był czymś więcej niż bezdusznym dziełem grafika sprawnie posługującego się programami komputerowymi. Wystarczy wspomnieć dokonania naszych artystów (słynna polska szkoła plakatu) czy dzieła Drew Struzana (m.in. serie „Gwiezdne wojny” czy „Indiana Jones”). Specjalnie dla was przygotowaliśmy coś wyjątkowego…
Zobaczcie, do czego są w stanie się posunąć autorzy afrykańskich plakatów filmowych.
Sprawdźcie, jak bardzo można popuścić wodze fantazji oraz gdzie kończą się granice zdrowego rozsądku, a zaczyna artystyczne piekło!
Okropna tandeta?
Obiektywnie rzecz biorąc plakaty filmowe z Ghany, na które na pewno część czytelników natknęła się w odmętach sieci, są najbardziej obrzydliwą i tandetną rzeczą, jaka istnieje.
Perwersyjnie fascynujące
Choć z drugiej strony nie ukrywamy, że dzieła afrykańskich artystów wydają się nam perwersyjnie fascynujące i zabawne. Część z nich przypomina koszmarne grafiki z polskich wydań kaset wideo.
Nie da się ukryć – nikt nie jest w stanie przejść koło nich obojętnie.
Rewolujca VHS
W latach 80. w Afryce, podobnie jak w Polsce, wybuchła moda na magnetowidy.
Nowa technologia umożliwiła mieszkańcom Ghany oglądanie filmów, które dosłownie zalały Czarny Kontynent.
Nie wszystkich stać na kino
Był tylko jeden problem. Przeważająca część ludności była zbyt biedna, aby pozwolić sobie na wyjście do kina, a co dopiero na zakup telewizora czy odtwarzacza VHS.
Obwoźne kina
Z pomocą przyszli obwoźni kiniarze, którzy wędrowali od wioski do wioski i urządzali pokazy dla miejscowych.
W swoich samochodach wyładowanych po brzegi kasetami, magnetowidami, przenośnymi generatorami prądu, a często i odbiornikami, wozili coś jeszcze.
Słynne plakaty, które przed każdym seansem rozwieszano w miejscu pokazu, zwykle na świeżym powietrzu.
Artyści puszczają wodze fantazji
Autorami obskurnych posterów byli specjalnie w tym celu opłacani artyści, którzy malowali przeważnie na płóciennych workach po mące.
Często wzorowali się na oryginalnych plakatach, choć w dobrym tonie było dodanie elementów, które miały jeszcze bardziej zachęcić do seansu potencjalną widownię, siedzącą pod gołym niebem na przyniesionych przez siebie krzesłach.
Duża "swoboda artystyczna''
Oczywiście w przeważającej mierze ingerencje nie miały nic wspólnego z fabułą filmów. Ba, często pochodziły z zupełnie innych produkcji.
W tym względzie autorów plakatów filmowych z Ghany łączy całkiem sporo z twórcami amerykańskimi, specjalizującymi się w promocji tanich filmów „klasy B”, puszczanych w słynnych kinach samochodowych.
DVD zabija ''sztukę''
W połowie latach 90. obwoźne ghańskie kina zaczęły umierać śmiercią naturalną. Pokazy pod gołym niebem ustąpiły miejsca telewizji i DVD, które stały się bardziej dostępne.
Z kolei kiniarze, którzy nie poddali się i niestrudzenie przemierzali afrykańskie drogi, zaczęli zastępować ręcznie malowane plakaty kserami oryginalnych posterów prezentujące się już znacznie mniej „atrakcyjnie”.
Powód jest prozaiczny – większości właścicieli po prostu nie stać na zamawianie plakatów u lokalnych artystów, choć to nie oznacza, że takowe w dalszym ciągu nie powstają.
Plakaty stają się popularne
W ciągu ostatnich kilku lat zainteresowanie plakatami filmowymi z Ghany wzrosło.
Powstało kilka książkowych publikacji oraz dokumentów traktujących o tym fenomenie.
Zło wkracza do galerii
Upiorne postery trafiły również do galerii sztuki oraz na tematyczne wystawy im poświęcone, jak choćby „Deadly and Brutal”, która w ubiegłym roku odbyła się w Monachium.
Drogocenny kicz
Jeśli macie ochotę powiesić sobie na ścianie któryś z kuriozalnych dzieł afrykańskich malarzy - nic straconego.
W sieci funkcjonują specjalistyczne sklepy zajmujące się ich sprzedażą. Przeszkodą może jednak okazać się ich cena.
Afrykańskie rarytasy
Z racji wcześniej wymienionych względów afrykańskie plakaty stały się rarytasami i często kosztują bajońskie sumy.
Jak wam się podobają nietuzinkowe prace ghańskich autorów? Naszym zdaniem prezentują się o wiele ciekawiej niż współczesne dokonania polskich grafików... (gk/mf)