Tadeusz Fijewski: Przeżył obozy koncentracyjne i powstanie warszawskie

Tadeusz Fijewski: Przeżył obozy koncentracyjne i powstanie warszawskie
Źródło zdjęć: © EastNews
Grzegorz Kłos

23.10.2012 | aktual.: 22.03.2017 17:55

W pamięci widzów zapisał się fenomenalnymi rolami, także, a może przede wszystkim na drugim planie, którego szybko stał się mistrzem. Gdyby nie on, ekranizacje „Lalki” czy „Chłopów” z całą pewnością nie byłyby tym samym.

Przez całe życie był niepozorny. Jego delikatna fizjonomia sprawiała, że niemal do czterdziestego roku życia powierzano mu role dzieci i nieopierzonych młodzieńców. Mimo plebejskiego pochodzenia Tadeuszowi Fijewskiemu udało się wydostać z nizin i stać się jednym z najwybitniejszych aktorów w powojennej historii Polski, dla której podczas powstania warszawskiego narażał życie.

W pamięci widzów zapisał się fenomenalnymi rolami, także, a może przede wszystkim, na drugim planie, którego szybko stał się mistrzem. Gdyby nie on, ekranizacje „Lalki” czy „Chłopów” z całą pewnością nie byłyby tym samym.

Dzisiaj prezentujemy niezwykłe losy Tadeusza Fijewskiego, aktora, który podczas wojny trafił do trzech obozów i bohatersko narażał życie w walce o stolicę.


1 / 8

Chciał być dorożkarzem

Obraz
© Film polski

Tadeusz Fijewski urodził się 14 lipca 1911 r. na warszawskim Powiślu w ubogiej rodzinie malarza pokojowego. Miał dziesięcioro rodzeństwa, z czego trójka również związała się ze sceną, radiem i telewizją.

Rodzina żyła w strasznej biedzie, dlatego kiedy chłopak zaczął występować, mógł podreperować rodzinny budżet.

- Kiedy pewnego dnia sąsiad Fijewskich, maszynista z Teatru Polskiego, zgarnął dosłownie z ulicy dziesięcioletniego Tadeusza i zaprowadził go do Teatru Polskiego, nikt w rodzinie nie protestował, bo jego dochody mogły podreperować rodzinny budżet. Ów dziesięciolatek codziennie po spektaklu przynosił do domu 2 złote - wspominał aktor Leon Łochowski podczas mszy w dniu 100-lecia urodzin Fijewskiego.

Tadeusz, mimo że początkowo chciał zostać dorożkarzem, połknął bakcyla teatru i postanowił kontynuować naukę.

2 / 8

Trudna droga do aktorstwa

Obraz
© EastNews

Jeszcze przed wybuchem wojny Fijewski miał już na koncie liczne występy teatralne oraz przed kamerą. Zadebiutował w 1927 roku jako 16-letni laureat konkursu zorganizowanego przez dziennik ABC w filmie "Zew morza" w reżyserii Henryka Szaro.

W tym samym roku próbował podejść do aktorskiego egzaminu eksternistycznego, niestety na przeszkodzie stanęły braki w edukacji.

Fijewski zmuszony był więc podjąć przerwaną naukę w stołecznym gimnazjum. W 1936 roku ukończył Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie.

3 / 8

Obozy i powstanie

Obraz
© Film polski

Po wybuchu drugiej wojny światowej Fijewski, wychowywany w duchu wartości narodowych, zgłosił się do Wojska Polskiego, ale do służby nie został powołany.

W 1940 roku aktor stał się ofiarą jednej z pierwszych łapanek na ulicach stolicy i trafił do dwóch niemieckich obozów koncentracyjnych - Dachau, a potem Oranienburga. Po odzyskaniu wolności w 1941 roku dorabiał w warszawskich barach.

Zaczął również pracować na rzecz Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Kiedy wybuchło powstanie warszawskie walczył w oddziałach Grupy Bojowej „Krybar”.

4 / 8

''Formalnie zdychał''

Obraz
© Film polski

Po upadku powstania Tadeusz Fijewski trafił do niemieckich obozów pracy na terenie Rzeszy.

Wspomnienia o nim z tamtego ciężkiego dla aktora okresu zawarł Tadeusz Domaniewski w swojej książce „Niedaleko od prawdy. Oflag II C w Grossborn".

- Cudowny, kochany Tadzio, na pewno wielu wtedy kolegów uratował swym humorem, nieustannymi dowcipami, długimi monologami i wygłupami. Czynił to w najgorszych momentach, czynił to nawet wtedy, gdy - wiem to dobrze - formalnie zdychał, trzymając się za umęczone serce, ledwie mogąc złapać trochę oddechu. Lekarze ratowali go jakimiś kroplami i pastylkami, a Tadzio posłusznie łykał, dawał się badać, a później wstawał i szedł dalej- napisał Domaniewski, dodając, że jeńcy szli pieszo do Bremy* ponad 1000 km.*

5 / 8

''Suchy, niewysoki, kościsty''

Obraz
© Film polski

Od samego początku Fijewski był zaliczany do aktorów charakterystycznych. Szybko stał się mistrzem drugiego planu. Na taki stan rzeczy bezsprzecznie miała wpływ jego aparycja.

Zmarły w tym roku wybitny reżyser teatralny Erwin Exer wspominał, że wiek Fijewskiego był trudny do sprecyzowania. „Suchy, niewysoki, kościsty; raczej chłopak, nie mężczyzna. Głos miał szorstki, schrypły, warszawski, ten sam, który mu pozostał do końca życia”.

Mimo dwudziestu kilku lat obsadzano go w rolach dzieci i młodych chłopców.

6 / 8

Zaczął wcielać się w starców

Obraz
© Film polski

Tuż po wojnie Fijewski przeszedł wielką metamorfozę, o której pisała historyk teatru Lidia Kuchtówna.

Aktor, który był do tej pory kojarzony z rolami młodzieniaszków, zaczął wcielać się w starców, mimo że dopiero zbliżał się do 40-tki.

7 / 8

Wielki aktor

Obraz
© Film polski

Fijewski wystąpił w 50 filmach. Najbardziej znanymi kreacjami w jego dorobku są Bronek Cieplikowski z „Ulicy granicznej”, tytułowa postać serii o panu Anatolu, Ignacy Rzecki z ekranizacji „Lalki” oraz parobek Kuba z „Chłopów”.

Tadeusz Fijewski potrafił łączyć tragizm postaci z jej rysami komediowymi. Kreowani przez niego bohaterowie to postaci niezwykle wiarygodne i sugestywne.

Był to efekt ogromnej pracy nad rolą i zwracania uwagi na najdrobniejsze szczegóły. W tym Fijewski był prawdziwym mistrzem. Publiczność go kochała, a reżyserzy chętnie obsadzali.

8 / 8

Do śmierci skrywał tajemnicę

Obraz
© http://pl.wikipedia.org

Ze wspomnień najbliższych i współpracowników wyłania się obraz człowieka z jednej strony bardzo wrażliwego, pełnego ciepła, z drugiej - niepozbawionego poczucia humoru.

- Był bardzo bezpośredni i ciepły w obyciu. Kochał ludzi, a ludzie jego. Zresztą jego dobroć, ciepło, człowieczeństwo przebijało się przez role, które tworzył - mówiła o nim aktorka Barbara Dobrzyńska, siostrzenica artysty.

Po śmierci aktora wyszło na jaw, że Fijewski w tajemnicy przed rodziną i przyjaciółmi łożył na sieroty z domu dziecka. Razem z żoną, aktorką Heleną Makowską, nigdy nie doczekali się potomstwa, co oboje zresztą bardzo przeżywali.

Akor zmarł 12 listopada 1978 roku. Miał 67 lat. Ostatni raz na dużym ekranie pojawił się w „Pełni” Andrzeja Kondratiuka, która swoją premierę miała rok później. (gk/mf/mn)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (583)