Tęsknota za zwykłym dzieciństwem
- Urodziłem się pięć lat po wojnie, a kiedy po roku przeprowadziliśmy się do Warszawy, na Nowolipki - ojciec przeniósł się do Teatru Polskiego - wokół nas były gruzy getta - wspominał Marek Kondrat.
Z rodzicami – zapatrzoną w męża matką i słynnym ojcem – łączyły go dość nietypowe relacje.
- W pokoju ojca było duże, rozkładane łóżko. Jako dziecko bawiłem się tam z nim w zjeżdżalnię, którą były jego podkurczone kolana.To wspomnienie jest dla mnie ważne, bo miałem bardzo niewiele fizycznych kontaktów z rodzicami. W ogóle nie kojarzę sobie, żebym był np. noszony na rękach, żeby ktoś mnie w domu dotykał - zwierzał się aktor.
Paradoksalnie zwyczajnego, „mieszczańskiego życia” i poczucia bezpieczeństwa aktor doświadczył dopiero, kiedy ojciec trafił do szpitala, a jego oddano pod opiekę zaprzyjaźnionej rodziny…