Tadeusz Pluciński: jego stan pozostawia wiele do życzenia

Tadeusz Pluciński: jego stan pozostawia wiele do życzenia
Źródło zdjęć: © East News

03.02.2017 11:37

Mówi się o nim „na wieki wieków amant”, choć on sam żartował, że wolałby wersję „na wieki wieków adorator kobiet”. Mało kto potrafił oprzeć się jego urokowi, o Tadeuszu Plucińskim krążyły legendy, a ilość jego kochanek – liczona ponoć w tysiącach – do dziś pozostaje tajemnicą. Opowieści o jego miłostkach, intensywnym życiu rozrywkowym i lejącym się strumieniem alkoholu przeszły już do legendy.

Choć prawie nigdy nie grał na pierwszym planie, polscy widzowie kojarzą go bez trudu. Głównie za sprawą licznych epizodów w polskich komediach – m.in. „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” , „Dzięcioł” , „Brunet wieczorową porą” czy słynnej „Hydrozagadce”, gdzie wypowiedział kultową kwestię: „Zdejm kapelusz!”.

1 / 6

Aktor z przypadku

Obraz
© East News

Choć trudno w to uwierzyć, bo na planie filmowym czuł się jak ryba w wodzie, to tak naprawdę Pluciński aktorem został przez zupełny przypadek.

- To sprawka Aliny Janowskiej. Jechała pociągiem przez Koluszki i zobaczyła mnie na peronie. Zachłysnęła się mną i odnalazła w Łodzi. A gdy odnalazła, to już nie puściła. Była tancerką, więc przychodziłem do niej do teatru - aktor opowiedział o swoich początkach „Super Expressowi”.

Tam poznał Edwarda Dziewońskiego, słynnego twórcę kabaretu Dudek. Ten namówił Plucińskiego do zdawania na aktorstwo. Na dużym ekranie zadebiutował jeszcze w czasie studiów epizodem w dramacie Wandy Jakubowskiej "Ostatni etap" z 1947 roku.

2 / 6

Adorator kobiet

Obraz
© PAP

Aktor określa siebie z tamtego okresu jako „pocztówkowego faceta”. I rzeczywiście coś w tym było, bowiem do Plucińskiego szybko przylgnęła łatka amanta.

- Do tego stopnia podobałem się, że aktorki w teatrach mówiły: "Chcę, żeby zagrał ze mną Tadeusz". Ale ja nigdy nie chciałem być amantem! - wspomina aktor, rozwiewając przy okazji mit, jakoby powiedzonko „Na wieki wieków amant” zostało stworzone z myślą o nim.

- Tak naprawdę wymyślono to określenie dla innego aktora, tylko że potem scedowano to na mnie. A ja wolę by mówiono: "Na wieki wieków adorator kobiet".

I z tym ostatnim zdaniem nie ma sensu polemizować. Podboje sercowe Plucińskiego przeszły bowiem do legendy.

3 / 6

Tysiące kochanek

Obraz
© Filmpolski.pl

Jak sam mówi, wręcz maniakalne zamiłowanie do płci przeciwnej najprawdopodobniej odziedziczył po swoim ojcu – koneserze kobiet. Podboje miłosne Plucińskiego przeszły do historii. Obiegowa plotka głosi, że aktor miał 3 tys. kochanek.

- Nie liczyłem, ale była to pokaźna liczba... Myślę, że ojciec zainfekował mnie. Tyle że ja nigdy spotkań z kobietami nie traktowałem instrumentalnie. Wy mówicie o nas dziwkarze, kobieciarze, ale to wy o nas zabiegacie - mówił w "Super Expressie".

W ciągu swojego długiego życia aktor miał cztery żony, z którymi pozostaje w unormowanych, przyjaznych stosunkach.

4 / 6

„Łam sobie, co chcesz, ale nie kolano”

Obraz
© PAP

Pluciński do niedawna cieszył się doskonałym zdrowiem i był aktywny zawodowo. Niestety, tuż przed jego 90. urodzinami doszło do nieprzyjemnego i groźnego zdarzenia.

- Przewróciłem się na ulicy. Dobrnąłem do samochodu, jakiś pan pomógł mi zanieść rzeczy. I ja z tym piekielnym bólem przyjechałem autem do domu – opowiadał "Dobremu Tygodniowi".
Stamtąd zaś zawieziono go do szpitala. Lekarze powiedzieli aktorowi, że złamał lewą nogę w kolanie.

- A profesorowie mówili mi: "Rób, co chcesz, łam sobie, co chcesz, ale nie kolano". Podobno to trudny staw, czego i ja teraz doświadczam – mówił Pluciński i dodawał, że jest już zmęczony całą tą sytuacją.

5 / 6

Urodzinowe życzenie

Obraz
© PAP

Wypuszczono go ze szpitala tylko raz, na jedno popołudnie, by mógł świętować swoje dziewięćdziesiąte urodziny. Aktor podkreślał, że nie mógł przegapić tej imprezy, ponieważ zjechała się jego rodzina, w tym wiele osób, których dawno nie widział.

- Był uroczysty obiad i tort - wspominał. Pytany, jakie miał urodzinowe życzenie, wyznawał od razu:

- Chcę wyjść nie tylko do domu, ale z całej opresji szczęśliwie.

6 / 6

„Mam nadzieję, że wyjdę”

Obraz
© ONS.pl

Po urodzinach wrócił do szpitala – teraz został przeniesiony i przebywa w nowej placówce niedaleko Warszawy, w jednym z najnowocześniejszych ośrodków w Polsce. Chociaż lekarze zalecają mu dużo odpoczynku, aktor wcale nie chce leżeć bezczynnie.

- Chodzę i czekam, aż przestanie mi dokuczać. Mam rehabilitacje, jestem pod stałą opieką medyczną. Może dźwignę się, zawsze trzeba wierzyć, że będzie lepiej – mówił w „Życiu na gorąco”. - Mam nadzieję, że wyjdę, a nie wyniosą mnie.
Całe szczęście aktor może liczyć na opiekę troskliwych lekarzy, a także wsparcie kolegów po fachu i, przede wszystkim, dwóch synów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (91)