W końcu na Berlinale pojawił się film, o którym będzie głośno. "Je suis Karl" to mocne, wstrząsające i niebywale potrzebne kino w świecie, w którym coraz wyraźniej kształtują się podziały na my kontra oni, nasze kontra wasze, a radykalne poglądy z impetem wchodzą pod strzechy. Czyżbyśmy stawiali się świadkami odrodzenia faszyzmu?