Tomasz Kot miał zagrać w amerykańskim hicie. Potem usłyszał "sorry"
14.03.2023 09:46
Tomasz Kot dzięki "Zimnej wojnie" zwrócił na siebie uwagę hollywoodzkich producentów. Wszyscy znają historię o tym, że miał zagrać w Bondzie. Ale Kot miał pojawić się w jeszcze jednej, dużej produkcji.
Kariera Tomasza Kota to niezwykle napędzona maszyna. Niedawno mogliście go oglądać w "Niebezpiecznych dżentelmenach", a za moment w kinach pojawi się "Wyrwa", gdzie wciela się w mężczyznę, próbującego rozwiązać zagadkę śmierci swojej żony (w tej roli Karolina Gruszka). Tomasz Kot zagra także w bardzo wyczekiwanej "Akademii Pana Kleksa". Film Macieja Kawulskiego ma wejść do kin jeszcze w tym roku.
Kot udzielił wywiadu Kubie Wojewódzkiemu i Piotrowi Kędzierskiemu w ich podcaście dla Onetu. Aktor wyznał, który film jest jego porażką. O czym jeszcze opowiadał? Sprawdźcie.
Kot o "King's Man"
Tomasz Kot przyznał, że przed międzynarodowym sukcesem "Zimnej wojny" miał ogarniętą sytuację zawodową, ale boom na film Pawła Pawlikowskiego sprawił, że zaczęto się nim interesować w Hollywood. W jego życiu zrobiło się niemałe zamieszanie. Amerykański sen? No nie do końca.
Swego czasu dużo mówiło się, że Kot miał zagrać w jednym w filmów o przygodach Jamesa Bonda. To nie wypaliło. Teraz aktor wyznał, że gdy odpadł z projektu o Bondzie, to w tym samym czasie zgłosiła się do niego produkcja... "King's Man: Pierwsza misja". Reakcja prowadzących była bezcenna. - Ale by było! - rzucili zaskoczeni.
Szansa przeszła koło nosa
Aktor przyznał, że był po szeregu rozmów z amerykańskimi producentami. W tym czasie kręcił serial dla Brytyjczyków, miał też zaraz wchodzić na plan "Nieznajomych" z Kasią Smutniak. Pewny, że dostał rolę w amerykańskim hicie, odmówił udziału w kilku innych filmach i sztukach teatralnych. Po pewnym czasie zorientował się, że nikt nie pyta go o typowe przy zawieraniu umów szczegóły, np. dotyczące ubezpieczenia. - Ludzie, coś tu się dzieje, coś trzeba zrobić - miał powiedzieć swoim agentom.
Okazało się, że ekipa była już w połowie kręcenia "King's Man". - Chyba im było głupio. Później, jak byłem w Los Angeles, dowiedziałem się u mojego agenta, jak to mniej więcej mogło wyglądać. Mówił, że jak nie masz silnej reprezentacji, to wiele nie zdziałasz - opowiedział Kot.
Kot u Patryka Vegi
Kot ma na koncie mnóstwo filmów, za które uwielbiają go widzowie. Wystarczy przypomnieć choćby "Bogów". Jak sam wskazuje, to najważniejszy film w jego karierze, który wiele w nim zmienił. A najgorsze produkcje?
Ma na koncie współpracę z Patrykiem Vegą, z której dumny nie jest. Kot przyznał, że był taki moment, że każdy aktor w Polsce chciał pracować z Vegą. - W pewnym momencie Patryk mówi, że "Ciacho" to będzie taki polski przekręt, będą wybuchać samochody, i tego w Polsce jeszcze nie było. Oczywiście się zgodziłem - wspomina.
I dodał: - "Ciacho" nie wyszło. Przychodzi Patryk i mówi, że w komedie to może nie, wracamy do ostrego męskiego kina. Pomyślałem, że to będzie taki "Pitbull", tylko z drugiej wojny światowej. W międzyczasie pojawił się jeszcze "Wyjazd integracyjny".
Oscary
W rozmowie nie mogło zabraknąć wątku Oscarów. Kot, który zagrał w nominowanej do Oscara "Zimnej wojnie", przyznał, że nie był w gronie tych, którzy wierzyli w to, że Jerzy Skolimowski zdobędzie Oscara za "IO". Wytłumaczył, że po swoich doświadczeniach wie, jak trudno jest zdobyć tę statuetkę i nie ma w tym żadnych spisków. O co chodzi? Oczywiście, o pieniądze.
- Tłumaczono nam to w bardzo prosty sposób. Nakład na reklamę i wysiłek, jaki Netflix włożył w "Romę", jest absolutnie przebijający wysiłek Amazona z "Zimną wojną". To jest przeliczenie typowo biznesowe - wyjaśnił.
Nie był prymusem
Choć dziś Tomasz Kot uważany jest za najzdolniejszego polskiego aktora, w szkole prymusem nie był. Zdradził, że długo nie wiedział, kim chce zostać i miał złe oceny w szkole.
- W liceum miałem zakaz teatru ze względu na złe wyniki w nauce. Nie zdałem matury. Miałem wmontowane, że i tak nie wyjdę poza ten próg i zaczynałem mieć to w d..pie. Ale pomagali mi koledzy z klasy - powiedział w podcaście Kędzierskiego i Wojewódzkiego.