Niech żyje Tony Halik!
Czytając o przygodach Halika, można mieć wrażenie, że odwiedził każdy zakątek świata – nie było go tylko na Księżycu. Jednakże… jak wyznała po jego śmierci Elżbieta Dzikowska, podróżnik i tam zamierzał się znaleźć. Czynił nawet starania, aby tego dokonać. Gdyby do tej wyprawy doszło, to problemem byłoby jedynie to, że Halik uwielbiał poznawać tubylców – na Księżycu nie miałby takiej okazji.
Podróżnik potrafił zaskarbiać sobie sympatię ludzi, zyskał nawet miano "białego Indianina". Pamiętają o nim nawet ci, którzy nigdy go nie poznali. Jak to możliwe? Podczas wspomnianej już podróży z Ziemi Ognistej na Alaskę Halik zbudował "most", który pozwolił mu przedostać się z jednej strony na drugą. Przy budowli – dla żartu – wbił tabliczkę z napisem "Puente Halik" (Most Halika). Mieszkańcy zaczęli wykorzystywać "infrastrukturę" stworzoną przez podróżnika, stopniowo ją rozbudowywać. Na jego cześć nawet nazwali osadę "Puente Halik".