Ally McBeal (1997-2002)
Na koniec przykład serialowy, który pokazuje, że ów gatunek nawet w obrębie jedenastej muzy nie musi być sztampowy i przewidywalny. Amerykanie wyprodukowali wiele seriali prawniczych, ale to właśnie „Ally McBeal” była jaskółką rewolucyjnych zmian w ichniejszej telewizji.
Co prawda każdy odcinek koncentrował się na innej rozprawie, gdzie jedną ze stron zawsze była Ally lub jej koledzy z kancelarii Fish&Cage, ale prócz tego ważne miejsce w fabule zajmowały problemy sercowe i neurozy bohaterów,liczne momenty komediowe a także… sceny musicalowe, które postaci odgrywały w kancelaryjnej toalecie przed lustrem.
McBeal, z jej bujną wyobraźnią bliżej było do Amelii z filmu Jeuneta niż prawniczek znanych z innych serii. Gatunkowy kolaż, który zaoferowali widzom twórcy sprawił, że serial prawniczy (przynajmniej adresowany do bardziej elitarnej widowni) odtąd musiał grać z konwencją i proponować nowe formuły, żeby zaciekawić widza. Nie zrozumieli tego niestety producenci *„Magdy M.”*, „polskiej odpowiedzi na Ally McBeal”, ale to już zupełnie inna historia…
(jd/kk/mn)