Trzy sposoby Urbańskiego na znokautowanie rywali TVP
Mój pomysł na telewizję opiera się na trzech założeniach, powiedział "Gazecie Prawnej" p.o. prezesa TVP Andrzej Urbański, który udzielił pismu obszernego wywiadu.
Wyjaśnił, że chce zmienić grupę docelową reklam na młodszą widownię; uważa, że na tzw. misyjności telewizji publicznej można bardzo dobrze zarabiać; wreszcie twierdzi, że jeśli TVP będzie z powodzeniem konkurowała od 6 rano do końca programu ze stacjami komercyjnymi, będzie miała największą publiczność, a więc najlepiej wypełni misję.
Zapytany czy będzie dążył do przerywania programów reklamami, Urbański odparł, że telewizja publiczna tego nie potrzebuje. P.o. prezesa TVP zapowiada też przejęcie obsługi reklamodawców od domów mediowych, restrukturyzację firmy, która będzie wynikiem zmiany form zarządzania instytucją, zaś w kwestii ewentualnych zwolnień w telewizji odpowiada , że nie ma planów zwolnienia 1 tys. osób, a ewentualne zmiany będą wynikiem określenia docelowego modelu zarządzania, a następnie dostosowania do niego stanu zatrudnienia.
TVN ma spójny wizerunek, Polsat się zmienia, a TVP w ogóle nie ma wizerunku. Jaki powinien być? - zapytała "Prawna".
- Do niedawna różnica między trzema głównymi antenami była wyraźna, odparł Urbański. Dziś myślenie o TVP w kategorii samodzielnych anten to błąd. Kilka lub kilkanaście kanałów może teraz mieć każdy nadawca. Cała sztuka polega na tym, którą anteną o danej godzinie chcę zdobyć większy przychód. Ostatecznym zwycięzcą medialnej rywalizacji będzie ten, kto ma najlepsze programy.
Nie denerwuje pana, że na przykład serial z Hansem Klossem nadaje teraz TVN? - dociekała w związku z tym gazeta.
- Szalenie mnie denerwuje, jeżeli moja firma bez uzasadnienia traci pieniądze. Stracono je w przypadku odejścia kilku osobowości, traci się je również przez kilka decyzji programowych. To mnie doprowadza do pasji. Misja telewizji publicznej oznacza, że im większa będzie publiczność, tym więcej będzie misji.
Urbański zapowiada, że motorem przychodów TVP pozostaną programy informacyjne. - Będę też forsował decyzje, dzięki którym dowiem się, ile i w jaki sposób muszę wydawać pieniędzy, żeby np. Teatrowi Telewizji przybyło 500 tys. widzów. W TVP przez lata dominowało przekonanie, że misja to zło konieczne, że misja jest niedochodowa, i nie wydawano na nią pieniędzy. Potencjalna publiczność Teatru Telewizji jest taka sama jak kilkadziesiąt lat temu. Trzeba tylko umieć do niej dotrzeć.