Nie oskarżają konkretnej partii
Pruski i Piepka zwracają również uwagę, że filmu „nie należy sytuować w konkretnym kontekście politycznym”.
- Pisząc scenariusz, byliśmy szczególnie uwrażliwieni na to, by tekst nie miał wydźwięku politycznego, a opowiadał o patologiach w łonie instytucji władzy (prokuratura, fiskus), nie zaś by przypisywał winę za to, co się stało, jakiejś konkretnej partii politycznej. To jest film, który opowiada - w sensie przekazu uniwersalnego, który sobie założyliśmy - o tym, jak w młodej polskiej demokracji wciąż ułomnie działają niektóre struktury państwa. Na tyle ułomnie, że sitwy kolesiów usytuowanych w konkretnych instytucjach są w stanie wykończyć w zasadzie każdego, jeśli tylko uprą się dostatecznie mocno - tłumaczą scenarzyści „Układu zamkniętego”.