Urodzony morderca, czyli kultowe kino z Australii
„Chopper“ trafił do nas ze sporym, bo siedmioletnim poślizgiem. Poprzedzała go sława filmu kultowego. Ale „Chopper“ budzi we mnie mieszane uczucia. Od strony filmowego warsztatu jest bez zarzutu. Znakomicie sfilmowany i zmontowany. Z doskonale dobraną ścieżką dźwiękową i dialogami zaczerpniętymi prosto z ulicy. Nie dziwią liczne nagrody, które zdobył m. in. od Australijskiego Instytutu Filmowego. I pomyśleć, że „Chopper“ był reżyserskim debiutem Nowozelandczyka Andrew Dominika…
Może przeszkadzać duży ładunek realistycznej przemocy. Ale po pierwsze, nie epatuje się nas brutalnymi scenami w imię względów komercyjnych. Mają one głębokie uzasadnienie ze względów dramaturgii. A po drugie, drastyczność filmu częściowo rozładowuje czarny humor, którym naszpikowany został scenariusz. Największym problemem „Choppera“ jest jego główny bohater.
Chopper to Mark Read - w Australii postać kultowa. Pisze bestsellery, udziela się społecznie, chętnie zabiera głos na różne tematy. Ale Chopper to także niezrównoważony i niebezpieczny morderca. Niepohamowana agresja i okrucieństwo sąsiadują u niego z chorobliwą podejrzliwością. Większość swojego życia Chopper spędził za kratkami.
Pierwszą odsiadkę zaliczył już jako 16-latek. Właśnie w więzieniu napisał autobiograficzną książkę, która przyniosła mu w Australii sławę. Chopper stał się ikoną popkultury. Powstał nawet jego fanklub! Pytanie tylko, czy ktoś taki... zasługuje na to, by być bohaterem filmu? I na wiążący się z tym rozgłos? Czy filmy w rodzaju „Choppera“ nie są formą gloryfikacji osobników, których większość z widzów wolałaby nigdy nie spotkać na swojej drodze.
Film Dominika rodzi tym większe wątpliwości natury etycznej, że odżegnuje się od zdecydowanego oceniania swojego bohatera. Mimo całej grozy, jaką budzi jego brutalne zachowanie i niezrównoważona psychika, Chopper chwilami może wręcz bawić. Ma w sobie także sporo charyzmy. To wszystko „wina“ znakomitej, wręcz perfekcyjnej, kreacji Erica Bany („Troja“, „Monachium“).
Właśnie od „Choppera“ zaczęła się międzynarodowa kariera tego aktora. Wcześniej mało znany nawet w swojej ojczystej Australii, po filmie Dominika stał się gwiazdą. Podobno sam Read zasugerował, że to Bana powinien go zagrać. A aktor w pełni wykorzystał swoją szansę, tworząc elektryzującą kreację. Nie tylko zmienił się fizycznie (przytył ponad 13 kg) i upodobnił się do Reada. Ale także sprawił, że filmowy Chopper wydaje się osobowością wartą zainteresowania i bardziej skomplikowaną od prawdziwego Reada.