Usłyszał od lekarza, że ma marne szanse na długie życie. Nowosielski: "Tak, to mną wstrząsnęło"
- Chcę edukować ludzi, że otyłość to choroba, a nie wynik lenistwa czy zaniedbania. Chcę pokazać, że osoby zmagające się z otyłością mogą być pełne życia, mieć ogromne poczucie humoru i być szczęśliwe - mówi aktor Bartłomiej Nowosielski. Przeszedł już w swoim życiu dwa zabiegi bariatryczne.
Magda Drozdek, Wirtualna Polska: Zetknął się pan kiedyś z hejterskimi komentarzami dotyczącymi pana wyglądu?
Bartłomiej Nowosielski: Mogę tylko głęboko westchnąć i powiedzieć, że bardzo współczuję osobom, które tego doświadczają. Mnie dotykało to może kiedyś, gdy byłem młodym chłopakiem, choć nie w wielkim zakresie. Byłem zawsze pogodnym, aktywnym dzieckiem, które łaknęło akceptacji rówieśników. To normalne. Dobrze się uczyłem i chyba miałem pewien rodzaj poważania wśród kolegów, bo ze mną dobrze było dobrze żyć. Ale dzieci zawsze mówią prosto w oczy to, co myślą, prawda? Nie zastanawiają się nad konsekwencjami. Wtedy w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, że jestem chory na chorobę otyłościową. Zacząłem wracać do tych wspomnień, gdy zdecydowałem się wziąć udział w kampanii "Porozmawiajmy szczerze o otyłości".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od razu się pan zgodził?
Chcę edukować ludzi, że otyłość to choroba, a nie wynik lenistwa czy zaniedbania. Chcę pokazać, że osoby zmagające się z otyłością mogą być pełne życia, mieć ogromne poczucie humoru i być szczęśliwe. Znam wiele osób, które mierzą się z nadmiernym BMI i unikają życia towarzyskiego, bo obawiają się osądu. A ja mówię: "Życie jest jedno, korzystajmy z niego w pełni".
To kiedy pan świadomie zdał sobie sprawę, że jest chory?
Zdiagnozowano u mnie bezdech senny. Żona obudziła mnie pewnej nocy, bo przeraziło ją to, jak oddychałem. A właściwie nie oddychałem, bo zawieszałem się na chwilę, żeby potem łapczywie, agresywnie łapać oddech. Nie spałem normalnie. Mój organizm się nie regenerował. Byłem ciągle zmęczony. Wszystkim wydawało się, że jestem chory na cukrzycę, ale to się nie potwierdziło. Ktoś podpowiedział mi, że powinienem udać się do kliniki snu. Zostałem przebadany przez lekarza, który stwierdził, że jak tak dalej pójdzie, to marne są moje szanse na długie życie na ziemskim padole.
Podobno dawał panu tylko 3 lata życia.
Tak, to mną wstrząsnęło. Okazało się, że poziom bezdechów przekracza normy nawet dwudziestokrotnie. Dostałem próbny aparat, by dokładnie badać mój sen. Niedługo później moje funkcjonowanie zmieniło się diametralnie. Boże, to było coś wspaniałego. Miałem tyle energii.
Pozostała kwestia choroby otyłościowej, prawda? Nie chcę, żebyśmy sprzedawali tu jakąś ogólną receptę na to, co zrobić. Każdy organizm jest inny, każdy musi konsultować się ze specjalistami. Ale chciałam zapytać, jak wyglądała pana osobista historia?
Poza tym, że leczyłem bezdech, musiałem konsultować się w sprawie choroby otyłościowej. Ostatecznie poddałem się dwóm zabiegom bariatrycznym: balonikowaniu żołądka i endoskopowemu zmniejszeniu żołądka. Pierwszy zabieg przyniósł redukcję 30 kilogramów, ale potem masa ciała częściowo wróciła. Przy drugim zabiegu sytuacja była podobna. Pierwsze efekty były piękne, ale potem następował nawrót choroby, czyli masa ciała się zwiększała. Ale ja się nie poddaję. Uważam, że trzeba o siebie walczyć.
Ale jak to jest przechodzić takie zabiegi?
Jeśli chodzi o balonikowanie żołądka, to nie było żadnych cięć. Zabieg polegał na tym, że przez rurkę do gardła miałem włożony balonik z roztworem soli fizjologicznej. On miał wypełniać mój żołądek. Pierwsze dni były trudne. Nie było łatwo przyzwyczaić się do ciała obcego w organizmie. Z czasem było coraz łatwiej. Drugi zabieg był już większym obciążeniem, bo leżałem kilka dni w szpitalu. Potrzebowałem dłuższego czasu na adaptację. Przez pierwsze dni w ogóle nic nie jadłem. Miałem "jedzeniowstręt". Najważniejsze było to, by mieć odpowiedni plan żywieniowy i stosować się do zaleceń lekarza.
Czy w planach są jeszcze jakieś zabiegi?
Przede wszystkim teraz to zdrowy tryb życia oparty o zdrowe odżywianie i aktywność fizyczną. O dalszych krokach związanych z zabiegami będę decydował dopiero po konsultacjach z lekarzami, którzy powiedzą mi, co jest dla mnie najlepsze.
Mówił pan swoim kolegom i koleżankom po fachu, że przechodzi te zabiegi?
Tak, wiedzieli. Jestem otwarty i nie mam problemu, żeby o tym rozmawiać. I pani, i ja uprawiamy takie zawody, w których różnorodność w każdym zakresie jest akceptowana. Tak powinno być. Nigdy nie czułem ze strony kolegów i koleżanek jakiegoś piętnowania mnie za to, co przechodzę, czy za to, jak wyglądam.
Czyli ciałopozytywność w branży rozrywkowej istnieje?
Myślę, że słowo "ciałopozytywność" jest często źle rozumiane, bo nie chodzi o to, żeby akceptować chorobę otyłościową. Jeżeli ciało choruje, a otyłość to choroba, to prawdziwą troską o siebie, o ciało, jest leczyć tę chorobę. Bardzo często słyszymy o "aktorach charakterystycznych". Moje warunki fizyczne są uznawane za charakterystyczne, ale ja nie mam z tym problemu. Takich aktorów jest jak na lekarstwo, a są potrzebni. Nie wolno oczywiście w takiej sytuacji myśleć sobie, że skoro jestem charakterystyczny i dostaję nowe role, to nie będę leczył choroby otyłościowej. Jedna z profesorek szkoły teatralnej w Łodzi powiedziała mi kiedyś: "Warunki warunkami, ale gdybyś nie był dobry, to byśmy cię do szkoły nie przyjęli". I o to chodzi, żeby nie popadać w samozachwyt, ale dbać o swoje zdrowie, bo ono jest najważniejsze. Mam dla kogo żyć.
Rozmawiała Magda Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski
Największe rozczarowanie roku? A największa beka mijającego 2024 r.? Wybieramy porażki i sukcesy w świecie filmu i seriali. Lista jest długa i kontrowersyjna, jak to w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: