Trwa ładowanie...
15-03-2000 01:00

Uwielbiam śmiech

Uwielbiam śmiech
d1yjtnx
d1yjtnx

Agata Buzek kilka lat temu zadebiutowała w zabawnej komedii "Kochaj i rób co chcesz". Potem słuch o niej zaginął. Niedawno mogliśmy ją podziwiać na cyrkowej arenie. W spektaklu "Artyści - dzieciom" tresowała egzotyczne zwierzęta.
Mirosław Mikulski: Co zmieniło się w pani życiu zawodowym od czasu debiutu filmowego?
Agata Buzek: Zagrałam w dwóch kolejnych filmach: we "Wrotach Europy", które kilka miesięcy temu pokazywała nasza telewizja oraz we włoskiej "Balladzie o czyścicielach szyb". W ubiegłym roku skończyłam studia i teraz pracuję w warszawskim Teatrze Ateneum.
M.M.: Podobno napisała pani pracę magisterską o śmiechu, skąd ten pomysł?
A.B.: Temat znalazłam najbliżej jak mogłam, w sobie. W szkole byłam znana z tego, że śmiałam się dużo i głośno. Uwielbiam się śmiać i lubię, jak robią to inni. Pisałam o źródłach śmiechu i wykorzystywaniu go w teatrze. Zrobiłam sporo wywiadów z aktorami i reżyserami, którzy kojarzą się z komedią i rozśmieszaniem ludzi. Praca została oceniona na piątkę.
M.M.: Jak wygląda konfrontacja marzeń o sztuce z rzeczywistością? Nie jest pani rozczarowana monotonią codziennych prób i koniecznością systematycznej pracy w teatrze?
A.B.: Ależ skąd! Nie czuję się ani zmęczona ani znudzona. Próby trwają przez dwa miesiące, a potem jest premiera. Raz gramy jedno przedstawienie, a potem inne, poza tym trochę pracuję w filmie. Tu nie ma miejsca na monotonię. W teatrze czuję się bardzo dobrze. Odpowiada mi bezpośredni kontakt z publicznością.
M.M.: Woli pani teatr od filmu?
A.B.: Trudno te dwie rzeczy porównywać, to zupełnie inna praca. W filmie, po zakończeniu zdjęć, już niczego nie można poprawić. Aktor nie ma wpływu na montaż, muzykę i zdjęcia. Czasami efekt finalny jest zupełnie inny od tego, czego się spodziewaliśmy. W teatrze aktor wychodzi co wieczór do publiczności i od nowa tworzy rolę. Tu wszystko jest ciągle żywe i można to zmieniać.
M.M.: Łatwo teraz o pracę dla młodych aktorów?
A.B.: Nie jest łatwo. Na pewno nie wolno siedzieć i czekać, trzeba być aktywnym i szukać. Potem ciągle się starać i pracować tak, aby dostawać kolejne propozycje. Ja na razie nie narzekam na brak pracy, mam jej bardzo dużo i cenię to sobie.
M.M.: Jak pani ocenia swoją sytuację na tle kolegów i koleżanek z uczelni?
A.B.: Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Na to trzeba kilku lat. Być może moja sytuacja jest teraz lepsza niż innych, mam trochę propozycji, ale nie wiadomo, co będzie za pięć lat. Wszystko może się odwrócić. Dopiero z pewnej perspektywy można ocenić, kto jest znany i popularny, komu powiodło się w życiu.
M.M.: Nie obawia się pani, że zaangażowanie ojca w politykę i jego pozycja, ograniczy pani ekspresję twórczą. Nie będzie pani mogła przyjąć propozycji pewnych ról?
A.B.: Jeżeli ktoś zadaje mi takie pytanie, to głównie chciałby wiedzieć, czy rozebrałabym się na scenie czy też nie? Nie myślałam jeszcze o tym. Na razie nie dostałam propozycji, co do której miałabym takie wątpliwości. Wszystko zależy od tego, czemu to służy. Nagość pokazana w jakimś celu jest środkiem artystycznym i nie ma w niej nic złego. Będę o tym myślała, kiedy otrzymam taką propozycję.
M.M.: Niedawno oglądaliśmy panią na cyrkowej arenie w widowisku "Artyści - dzieciom". Łatwo było zapanować nad zwierzętami?
A.B.: Mam w domu dwa koty i psa, ale tresowanie wielbłądów, strusi, lam i papugi to nie to samo. Początki nie były łatwe. Najtrudniej zapanować nad nimi psychicznie, ponieważ zwierzęta czują każdy, nawet najmniejszy moment zawahania i natychmiast robią, co chcą. Na początku, dopóki nie przestałam się bać, dziobały mnie strusie. W sumie było to bardzo piękne i miłe doświadczenie.
M.M.: Gdzie możemy panią teraz zobaczyć?
A.B.: Niedawno zakończyłam zdjęcia do jednego z odcinków "Opowieści weekendowych" Krzysztofa Zanussiego. Premiera prawdopodobnie na jesieni. Poza tym cały czas gram na deskach warszawskiego Teatru Ateneum w "Moralności pani Dulskiej" oraz w "Libertynie".

d1yjtnx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1yjtnx