Przed pięcioma laty *Nadine Labaki podbiła międzynarodową publiczność swoim debiutanckim filmem pt. „Karmel”, gdzie z czysto kobiecej perspektywy opowiadała o miłości w rozdartym religijnymi konfliktami Libanie. W „Dokąd teraz?” reżyserka raz jeszcze powraca do tej tematyki, tym razem jednak ujmując ją w kontekście nieco bardziej dosadnym.*
Akcja rozgrywa się w małej, odciętej od wielkiego świata miejscowości, która od lat stoi konfliktem pomiędzy muzułmanami, a chrześcijanami. Pewnego dnia czara goryczy się przelewa – kobiety, mając dość żałobnej czerni, postanawiają walczyć o życie swoich mężczyzn i odciągnąć ich od krwawych potyczek w imię opatrznie rozumianej religii. Reżyserka śmiało sięga w tym celu po zaskakujące rozwiązania – zjednoczone Libanki będą szukać pokoju m.in. przy pomocy… ciasta z haszyszem, prostytutek i fałszywego cudu. Ale czy uda im się zaprowadzić wyczekiwany porządek w żadnych konfliktu sercach mężczyzn?
„Dokąd teraz?” to film dość gorzki – a już na pewno bardziej, niż powleczony warstwą ochronną „Karmel”. O ile w swoim debiucie Labaki żywiła przekonanie, że rozwarstwienie płci, szczególnie zauważalne na Bliskim Wschodzie, da się jeszcze załagodzić, tu wydaje się być podobnych złudzeń pozbawiona. Mężczyzna widziany jej oczami okazuje się tak samo skomplikowaną istotą, jak kobieta, ale jednocześnie bardziej nieustępliwą, zapalczywą, żądną (auto)destrukcji.
Nowy film Labaki nie jest już tak łatwo przyswajalny i stylistycznie konsekwentny, jak jej debiut, ale też nie wydaje się, by dla podjętego tu tematu miało to większe znaczenie. Reżyserka „Dokąd teraz?”, choć nie rozwinęła się na przestrzeni ostatnich lat jako filmowiec, pozostaje wierną sobie, silną i zaangażowaną w politykę feministką, która za pomocą kamery potrafi wyrazić swoje poglądy. A to już dużo.