Mija rok od kiedy odeszła. Jej ostatnią wolą było spocząć w Polsce
21 października, w 90. rocznicę urodzin, miał się odbyć na warszawskich Powązkach powtórny pogrzeb Jadwigi Barańskiej. Niestety, stan zdrowia jej męża nie pozwolił na przeprowadzenie tej uroczystości. Nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem aktorka, słynna Barbara z "Nocy i dni", zmarła 24 października 2024 roku w Los Angeles.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Wręcz przeciwnie, Jerzy Antczak mógł się stać jedną z najbardziej znienawidzonych osób w życiu Jadwigi Barańskiej. "Jako asystent w łódzkiej Wyższej Szkole Aktorskiej zaparłem się ja Rejtan i bełkocząc niedorzeczne motywacje przyczyniłem się do tego, że panna Jadwiga Barańska została oblana na egzaminie wstępnym" – czytamy w książce "Noce i dnie mojego życia" Antczaka.
Na jego szczęście, Barańska przy następnym podejściu zdała z wyróżnieniem, by po roku nauki zostać... żoną Jerzego Antczaka. "Aż mi się zimno robi na myśl, kiedy pomyślę, co by było, gdyby nasze drogi się rozminęły" – pisze reżyser.
Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce
Jadwiga Barańska urodziła się 21 października 1935 roku w Łodzi. Okres jej dzieciństwa przypadł na czas wojny i okupacji. Życiowe dramat jej nie ominęły. "Ojciec jej wywieziony na roboty do Prus uciekł. Złapali go już w Polsce, ale miał tyfus, więc położyli go w szpitalu. Tam robili na nim eksperymenty medyczne. Nie wytrzymał, umarł. ‘Jak to szczęście, że umarł. W krótkim czasie po jego śmierci podpalili szpital razem z chorymi. Do dziś czuję smród palących się ludzkich ciał unoszący się nad Łodzią. Boże, dzięki Ci, że nie pozwoliłeś spalić go żywcem…" - opisuje traumatyczne wspomnienia żony Antaczak.
Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak pobrali się w 1956 roku. Ona miała wówczas 21 lat, on 27. To bez wątpienia była miłość na całe życie, która pozostawiła trwały i wyjątkowo cenny ślad w polskiej kinematografii. Swoje dwie największe role zagrała w produkcjach męża: w "Hrabinie Cosel" oraz w "Nocach i dniach". Oba te tytuły znajdują się w pierwszej dziesiątce największych polskich kinowych przebojów w historii.
Zrealizowaną w 1968 roku "Hrabinę Cosel", historię kochanki króla Augusta II Mocnego, obejrzało około 10 mln widzów. "Pisano dobrze o mojej robocie, ale nie wybaczono żony w roli tytułowej" – wspomina Antczak. Oczywiście pojawiły się złośliwe uwagi, że Barańskiej brakuje urody do zagrania hrabiny Cosel i że dostała rolę głównie dlatego, że jest żoną reżysera.
Faktem jest natomiast to, że gdyby nie Jadwiga Barańska nie powstałby jeden z najwybitniejszych filmów w historii polskiej kinematografii – "Noce i dnie", a przynajmniej nie zrealizowałby go Jerzy Antczak. To ona namówiła go do przeczytania książki Marii Dąbrowskiej, mimo że bronił się rękami i nogami, przytaczając słynny cytat "Żyjemy, umieramy, a życia wciąż wystarcza!".
Na liście wszech czasów największych przebojów w polskich kinach "Noce i dnie" zajmują czwarte miejsce. Obejrzało je ponad 22 mln widzów. Większą widownią mogą się tylko pochwalić "Krzyżacy", "W pustyni i w puszczy" oraz "Potop". Na słynnym Festiwalu Filmowym w Berlinie Jadwiga Barańska zdobyła główną nagrodę za rolę kobiecą – Srebrnego Niedźwiedzia. Zachodni krytycy byli zachwyceni filmem i kreacją polskiej aktorki. Naszym krytykom nie pozostało nic innego, jak im przytaknąć.
"Wielka rola Jadwigi Barańskiej. Wspaniały film. Polska ‘Saga rodziny Forsythów’", "Monumentalne dzieło. Wspaniałe kreacje aktorskie" – pisała zachodnia prasa. "Jadwiga Barańska została entuzjastycznie przyjęta przez publiczność" – przyznawał Jerzy Płażewski w "Trybunie Ludu". Kilka miesięcy później "Noce i dnie" otrzymały nominację do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
Spektakularny sukces "Nocy i dni" nie wszystkim był na rękę. Antczak wdał się w spór z wiceministrem kultury Januszem Wilhelmim i nie mógł realizować kolejnych filmowych projektów. Razem z żoną podjęli więc decyzję o wyjeździe do Stanów. "Jadzia była w bardzo trudnej sytuacji. Aktorka u szczytu sławy stanęła przed trudnym wyborem. Mogła kontynuować karierę w kraju lub jechać w nieznane za mężem. Podjęła niezwykłą decyzję i pożegnała się z aktorstwem ani na chwilę nie przestając się uśmiechać, z wysoko podniesioną głową" - wspominał reżyser.
Jadwiga Barańska swoje życie na emigracji poświęciła rodzinie, by stworzyć jej dom, "namiastkę polskości na obczyźnie". Aktorka zmarła 24 października 2024 roku w Los Angeles. Trzy dni wcześniej obchodziła rocznicę 89. urodzin.
"Chcemy z synem przywieźć do kraju prochy Jadzi, aby spoczęła na zawsze w kraju, który jest jej i moją ojczyzną. Pragniemy, aby pogrzeb w Polsce odbył się 21 października 2025, w dniu urodzin Jadzi. Proszę was, wysyłajcie mi dobre wibracje, abym dotrwał do tego dnia" - napisał w w ubiegłym roku na Facebooku Jerzy Antczak.
Niestety, z powodu złego stanu zdrowia reżyser "Nocy i dni" nie mógł zorganizować powtórnego pogrzebu swojej żony. Według doniesień medialnych polski pochówek Jadwigi Barańskiej odbędzie się dopiero po jego śmierci. Filmowiec chce być wówczas pochowany razem z ukochaną.