W jedności siła

Niełatwo nakręcić sportowy dokument, który mógł na równych prawach funkcjonować z innymi filmami. Trudno się osunąć w telewizyjność, rejestrację boiskowej walki czy kolejne obrazki z gadającymi głowami. „Drużynie” Michała Bielawskiego udało się ominąć wszystkie te pułapki.

Jak? Inwestując w swój film serce i pasję. Nie da się ukryć, że „Drużyna” została zbudowana właśnie na takich fundamentach i wyniknęła z żywego zainteresowania twórców tematem, o którym opowiadają. A temat do ukazania to niełatwy, bo wbrew pozorom telewizyjne relacje narzuciły pewien schemat portretowania sportowych rozgrywek i uciec od niego naprawdę trudno.

Dlatego Bielawski podchodzi do siatkówki od strony ludzkiej: rozmawiając z zawodnikami szuka istoty tej dyscypliny sportowej. Gracze nieśmiało próbują to wszystko nazwać, jakoś sprecyzować, ale każdy z nich ma inną teorię. Inaczej tłumaczy sobie magię zwycięstw i ból porażki. Inaczej pamięta mecz i przygotowywanie się do niego. Inaczej podchodzi do gry i inaczej wyjaśnia sobie zachowania ludzi na boisku. W ten sposób, drogą takich prostych spostrzeżeń, siatkówka w filmie Bielawskiego nabiera tajemnicy – zyskuje walory dziedziny trochę nieprzeniknionej i trochę niezbadanej. Choć wciąż nie jest tak spektakularna i szeroko omawiana jak piłka nożna, właściwie w „Drużynie” stawiając dopiero pierwsze kroki celem budowania własnej mitologii, siatkarze podejmują się jednak trudu mówienia o niej, jak o czymś wyjątkowym. Dla nich to całe życie, coś, co porządkuje ich codzienność. Pobudka, trening, obiad, trening, odpoczynek, spanie. Mało czasu dla rodziny, mało czasu na cokolwiek poza sportem. Siatkówka wymaga, każe
się kochać i tylko czasami potrafi tę miłość odwzajemnić w postaci wygranych meczów.

„Drużyna”, poza tym, że odpytuje siatkarzy z ich przemyśleń względem dyscypliny, którą się zajmują, próbuje uchwycić także całe otoczenie towarzyszące temu zjawisku w Polsce. Są więc fani, podążający za swoimi idolami i dziewczyny kibicujące im wymachując pomponami. Tworzą koloryt tej dyscypliny, są zwierciadłem dla graczy. W nich siatkarze widzą swoje zwycięstwa i swoje porażki. Kiedy wygrywają – jak mówią – ich telefony są aż rozgrzane od wiadomości z gratulacjami. Kiedy przegrywają – tylko paru przyjaciół wysyła im słowa otuchy. I być może te słowa są zwieńczeniem pewnej samotności, w którą tkwią mimo, że grają zespołowo. Zwycięstwa są doświadczeniem wspólnym, porażki każdy przeżywa sam. „Drużyna” dostrzega oba te momenty, najpewniej dotykając w ten sposób głębszej istoty sportu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)