Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki: dzień 4 [RELACJA]
Ożywcze doświadczenie, ujrzenie na własne oczy, że poza największmi miastami Polski – da się. Da się przeprowadzić festiwal filmowy z pokazami przedpremierowymi, filmami rzadkimi, a wartymi zobaczenia, da się i z hollywódzkimi blockbusterami i ze świeżymi polskimi filmami. Wszystko można.
Bo Cieszyn to przestrzeń transgraniczna: ten polski i ten czeski dzielą jedynie dwa nieodległe, krótkie mosty nad Olzą. Na nich nieraz trolle pobierające opłaty za przejście: „ziomeczku, poratuj kaską, bo te żółte k* nie chcą dać wina na kartkę”, „te żółte..” czyli Chińczycy i Wietnamczycy prowadzący po czeskiej stronie sklepy z alkoholem. Ale nie tylko. Końska maść rozgrzewająca (na stawy), balsam z konopią (na suchą skórę), konopna herbatka (na dobry sen), lizak o smaku (na poprawę humoru), ciuchy, buty i wyblakłe od słońca ekspozycje – wszystko to w jednym sklepie. Coś po lewej stronie nielegalnego, za kilkaset metrów, po prawej legalne się staje. W ogóle w Czechach wolno chyba więcej: palić w knajpie, jeść maliny na gorąco, a browarom sponsorować narodową kadrę hokeja. Wolno było też Czechom przejść przez most i udać się do kina na Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki – niestety niewielu z tej opcji skorzystało.
12.07.2016 15:36
Frekwencja festiwalu nie była wysoka, głównie przyjezdni: kilku dziennikarzy, organizatorów, twórców, gości, mądrych głów. Choć wstęp na większość wydarzeń był bezpłatny, lub odpłatny symbolicznie, przewaga miejsc konsekwentnie pozostawała pusta. Inaczej było w jadłodajniach, czy na ławeczkach, gdzie lokalna młodzież preferowała raczej widoki natury (i piwo) od takiego np. „Amatora” czy (nawet) „Infiltracji”. Pan Piotr, który odwoził nas do Zebrzydowic na dworzec, szukał przyczyn takiego stanu rzeczy: „wakacje, wszyscy powyjeżdżali w góry, nad morze”, a ja sądzę, że to ignorancja. Ilekroć rozmawiam z mieszkańcami mniejszych miast, albo czytam ich posty w internecie, słyszę ciągle to samo narzekanie: „nic tu się nie dzieje, nie ma co robić”, starsi natomiast z sentymentem wspominają „dobre czasy”, „za komuny” to było to, tamto: kopalnia, każdy pracę miał i schabowego. A teraz?
Nie samą sztuką człowiek żyje, ale to od kultury wychodzi pewna promienistość rzutująca na wygląd, atmosferę, atrakcyjność a zatem i ekonomię miasta. Apeluję do mieszkańców Cieszyna a także innych mniejszych miast, do tych, którzy lubią ponarzekać, aby uważniej rozglądali się po swoim mieście, wypatrywali plakatów i odwiedzali lokalne strony internetowe, bowiem w każdym nieomal miejscu w Polsce można natrafić na coś interesującego, a weekend może zamiast przed telewizorem spędzić chociażby za 10 zł (sic!) w teatrze.
Reasumując: Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki pod względem układu i realizacji programu spisały się znakomicie, chciałoby się tylko zobaczyć więcej twarzy w kinie. Takie festiwale glównie powinny służyć lokalnej społeczności, stwarzaniu szans do obcowania z kulturą wysoką w niskiej cenie. I to wszystko było, ale nikt nikogo siłą do kina nie zaciągnie. Ja Cieszyn jeszcze na pewno odwiedzę.