Kiedyś był kult gwiazd...
- Prócz grania w filmach pisze Pani felietony o gwiazdach starego kina. Pretenduje Pani do takiej roli?
Kiedyś był kult gwiazd. Miały one być kimś odległym i otoczonym aurą tajemniczości, niedoścignionym wzorem i obiektem marzeń. Wtedy ceniono osobowość, talent, urodę i wyjątkowość.
Żyjemy w czasach, gdy od znanych oczekuje się prawie pokazywania swoich wnętrzności. Wyciąga się najgorsze słabości aktorów, by ludzie mogli się pocieszyć, że nie są sami.
Teraz często zawraca się uwagę na przeciętnych, z którymi każdy może się identyfikować. Choć ciągle są wielkie aktorki, na przykład Meryl Streep, a w Polsce Krystyna Janda.