Jakie widz ma wyjście?
Z kolei radca prawny dr Piotr Cybula na łamach DGP, mówił, że „praktyka ta nie tylko narusza dobre obyczaje, ale jest także sprzeczna z prawem.”
Jeśli więc seans w kinie zaczyna się z 45 minutowym opóźnieniem w stosunku do zapowiedzianego czasu emisji, to jego zdaniem, jest to wprowadzanie klienta w błąd. A to byłoby podstawą do podjęcia odpowiednich działań przez organizację zajmującą się ochroną konsumentów. Problem w tym, że brak jakiejkolwiek regulacji w tym zakresie mógłby skutecznie to utrudnić, bo praktyka kin w takim świetle nie nosi znamion bezprawności.
Gazeta zauważa jednocześnie, że niektóre kina podjęły już odpowiednie kroki i w swoich regulaminach podają, że godzina rozpoczęcia seansu określa* czas rozpoczęcia emisji bloków reklamowych,* po których nastąpi emisja filmu.
Tym którzy się na to nie godzą pozostają trzy wyjścia –* wypożyczanie filmu, skorzystanie z ofert kin studyjnych lub, jak radzą internauci, spóźnienie się na seans.* (gk/mn)