Właściciele napisów.org o zamknięciu strony i zatrzymaniach

Policjanci zatrzymali dziewięć osób, które nielegalnie tłumaczyły na język polski dialogi z filmów i zamieszczały je na znanym portalu internetowym napisy.org.

Policja zatrzymała w Krakowie, na Śląsku, Podlasiu i w Szczecinie tłumaczy oraz administratora strony. Osoby te są obecnie przesłuchiwane.

Właściciele napisów.org o zamknięciu strony i zatrzymaniach

18.05.2007 11:47

Zgodnie z polskim prawem, ktoś, kto tłumaczy listę dialogową filmu musi mieć zgodę właściciela praw autorskich na rozpowszechnianie takiego tłumaczenia. Tłumacze z napisy.org takiej zgody nie posiadali. Na razie jednak nie postawiono im żadnych zarzutów.

Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji poinformował, iż polscy funkcjonariusze współpracowali w tej sprawie z niemieckimi kolegami i Fundacją Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA).

"- Strona polska znajdowała się na niemieckim serwerze" - wyjaśnił. "- Zabezpieczyliśmy też 10 komputerów, siedem laptopów i trzy twarde dyski - powiedział Urbański. Policjanci podkreślają, że sprawa jest rozwojowa. - Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań" - dodał.

Administrator serwisu napisy.org Krzysztof 'rotorek' Czerepak odpiera jednak zarzuty. Na doniesienia policji odpowiedział na stronach Dziennika Internautów w następujący sposób:

"- Wczoraj miały miejsce naloty na kilka osób. Osobiście wiem o 6 osobach (nie o 9 jak napisano), dwójka administratorów, trójka moderatorów oraz jedna tłumaczka, ciężko mi powiedzieć czy było więcej nalotów. Wszystkie naloty miały miejsce o 6 rano. Nie wiemy skąd wytypowali osoby do nalotu, dane osobowe żadnego użytkownika nie są dostępne publicznie.

Pan Urbański do informacji podał tak naprawdę kilka kłamstw, które pewnie mają ukazać jaką to "brawurową" akcję przeprowadzono.

Co do przyszłości serwisu, to ciężko mi na daną chwilę cokolwiek powiedzieć, ponieważ nie mogłem się jeszcze skontaktować z kolegą, któremu zabrano telefon.

Osobiście chciałbym usłyszeć opinię prawnika co do tego zajścia i zwrócić uwagę wielu osób, że duża ilość amatorskich tłumaczeń ukazuje się prędzej, niż te "profesjonalne" (które często są dużo gorsze od naszych). Niech też Ci "profesjonalni" tłumacze się przyznają do tego, że... wykorzystują amatorską pracę innych (czego nikt nie nazywa łamaniem prawa).

Poza tym tłumacze nie zarabiali na swoich pracach. Nie wiem skąd informacje o 2000 płyt (zarekwirowanych w mieszkaniach zatrzymanych - red)- zakładam, że to kolejne kłamstwo policji. U dwójki zatrzymanych administratorów były laptopy z całkowicie legalnym oprogramowaniem, w tym u koleżanki laptop firmowy.

Przypomnijmy, iż nie są to pierwsze problemy witryny. W minionym roku na działalność serwisów z napisami - napisy.org oraz napisy.info uwagę zwróciła firma dystrybucyjna Gutek Film. Dziś dystrybutor znowu zabrał głos.

Jakub Duszyński, który wówczas wystosował do internautów żywo dyskutowany list, czwartkowe wydarzenia komentuje:

"- Jestem bardzo zaskoczony decyzją o zatrzymaniu internautów. Nie znam szczegółów tej sprawy, ale nawet walcząc z tego typu piractwem, nie wyobrażałem sobie nigdy, że będzie to rozwiązywane w taki sposób. Przestraszyłem się jako człowiek. To nie jest metoda, którą tę kwestię trzeba rozwiązywać. Trochę mnie zmroziło, że ktoś, kto kocha jakiś film i go przetłumaczy, może trafić do aresztu" - mówi.

Sprawa umieszczania napisów w sieci budzi wiele wątpliwości prawników, a to przede wszystkim za sprawą instytucji tzw. dozwolonego użytku prywatnego, który oznacza, iż do prywatnych celów można utwór wykorzystywać samodzielnie bez pytania twórcy o zgodę.

Czy prywatna strona internetowa, na której ktoś tłumaczy ulubiony film na zasadzie non profit mieści się w granicach takiego użytku? Opinie są podzielone.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)