"Wonder Woman 1984" to nowy rozdział w historii kina. Skutki mogą być opłakane
Na czym dokładnie polega hybrydowa dystrybucja filmów w Stanach Zjednoczonych? Według strategii wypracowanej przez koncern WarnerMedia (w której skład wchodzi wytwórnia Warner Bros.) hybrydowa dystrybucja zakłada pokazywanie filmów przez pierwsze 31 dni zarówno w kinach, jak i na platformie HBO Max. Następnie od 32 do 61 dnia po premierze tytuł ma być dostępny jedynie na dużym ekranie, po czym ponownie, już na stałe, ma powrócić na internetową platformę.
I tu pojawia się pytanie. Dopingować nowej formie dystrybucji, czy wręcz przeciwnie? U osób wiążących swą przyszłość z branżą filmową taka sytuacja może rodzić ambiwalentne uczucia. Sukces "Wonder Woman 1984" na platformie steamingowej może bowiem okazać się kolejnym potężnym ciosem dla przemysłu kinowego. Hybrydowa dystrybucja filmów w założeniu jest tymczasowym rozwiązaniem, mającym na celu zapewnić płynność finansową hollywoodzkich wytwórni. Niektóre tytuły "leżą na półkach" już od ponad roku i najwyższy czas, aby w końcu zaczęły przynosić jakiś przychód.
Przypomnimy, że film "Wonder Woman 1984" miał mieć premierę 5 czerwca (przeniesioną później na 1 listopada), a był gotowy do rozpowszechniania już pod koniec ubiegłego roku. Generalnie hollywoodzkie wytwórnie zakładają, że prędzej (na wiosnę) czy później (w lecie) kina na całym świecie zaczną pracować niemal pełna parą. I ponownie staną się podstawowym i najważniejszym źródłem dochodu.
"Wonder Woman 1984" - oficjalny zwiastun
Ale co się stanie, jeśli widzowie za bardzo rozsmakują się w kinie domowym, jeśli staną się zbyt wygodni, ostrożni lub oszczędni i po zakończeniu pandemii nie wrócą do tradycyjnych kin? Proces powrotu może być też zbyt wolny, aby uniknąć drastycznych i trwałych zmian w przemyśle filmowym.
Warto pamiętać, że kłopoty branży kinowej to nie tylko zawieszenie działalności operatów multipleksów, zamknięte lokalizacje, brak sprzedaży popcornu na barach i utracone miejsca pracy w kinach. To nie tylko kwestia przeniesienia odbiorców produkcji filmowych z jednego miejsca w drugie. Bez pieniędzy, które zarabiały filmy w kinach, wytwórnie na całym świecie będą zmuszone znacznie ograniczyć swoją działalność. Może to oznaczać zmniejszenie produkcji filmowej aż o 30-40 proc. i dramatyczną redukcję etatów w całej branży.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że oparte na abonamencie platformy streamingowe, dodatkowo płatny dostęp do premierowych tytułów oraz inne funkcjonujące obecnie metody generowania przychodów z filmów nie są w stanie zrównoważyć strat finansowych związanych z zamknięciem kin lub bardzo niską frekwencją.
Wielkie studia filmowe oczywiście zdają sobie sprawę, że jeśli zaczną hurtowo przenosić premiery swoich produkcji do serwisów streamingowych (lub łączyć je z wielce ułomną w obecnym okresie dystrybucją kinową) to w dłuższej perspektywie bardzo sobie zaszkodzą. Dlatego ociągają się z tym, jak tylko mogą. Warto zauważyć, że decyzja WarnerMedia jest mocno krytykowana przez liczne grono filmowców. Koncern ma bowiem w planach wprowadzenie do dystrybucji hybrydowej kolejnych tytułów. Premiera "Wonder Woman 1984" jest bez wątpienia "przymiarką" do stworzenia nowej struktury dystrybucji filmów, którego jednym z najpotężniejszych podmiotów miałaby się stać platforma HBO Max.
Najnowsze dane WarnerMedia mówią, że HBO Max ma 12,6 mln subskrybentów (nowa platforma pojawiła się na rynku pod koniec maja), co w połączeniu ze standardową usługą internatową HBO daje trochę ponad 40 mln użytkowników. Nie jest to zbyt imponujące osiągnięciu w porównaniu do konkurencji. Punktem odniesienia jest przede wszystkim Netflix, z którego oferty korzysta już niemal 200 mln osób. O sukcesie "Wonder Woman 1984" zdecyduje więc liczba nowych subskrybentów HBO Max na przestrzeni najbliższego miesiąca(nowość można obejrzeć w cenie miesięcznego abonamentu, bez dodatkowej opłaty). Na razie szef działu sprzedaży w WarnerMedia pochwalił się, że dynamika przyrostu subskrybentów podczas minionego weekendu była rekordowa i przekroczyła oczekiwania.
A na dystrybucję kinową wciąż nie można liczyć. "Wonder Woman 1984" w amerykańskich kinach w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zarobił 16,7 mln dol. W czasach przed pandemią pisano by, że to katastrofa (pierwsza część filmu zgarnęła na starcie 103,3 mln dol.). Jednak w kinach w obecnej sytuacji nic więcej nie da się "wycisnąć" z hollywoodzkiej produkcji (w Stanach otwartych jest obecnie jedynie 35 proc. multipleksów).
Ekranizacja komiksu i tak osiągnęła zdecydowanie najlepszy rezultat otwarcia w amerykańskich kinach od czasu ogłoszenia stanu epidemii, a później pandemii (czyli od połowy lutego).
Do tej pory najpopularniejszymi tytułami były animacja "Krudowie 2: Nowa era" (9,7 mln dol.) oraz "Tenet" (9,4 mln dol.). Co ciekawe, większość pieniędzy "Wonder Woman 1984" zarobił na tzw. prywatnych pokazach, które polegają na wynajęciu całej sali i zaproszeniu na seans maksymalnie 10 osób.
Wytwórnia Warner Bros. oficjalnie ogłosiła, że, zgodnie ze wcześniejszy obietnicami, powstanie trzecia część "Wonder Woman".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl