Wstrząsający film Martyny Wojciechowskiej. To nie będzie łatwy seans
Dwuletnie dziecko porzucone na ulicy. Skóra ciasno oplata jego maleńkie kości. Jest skrajnie wygłodzony, co chwilę upada, a zebrany wokół niego tłum ludzi wybucha śmiechem. Do chłopca podchodzi kobieta, daje wody, coś do jedzenia. Ktoś robi zdjęcie, które doskonale zna dziś pół świata. Teraz ukazał się film "Hope" Martyny Wojciechowskiej o dramacie nigeryjskich dzieci.
11.06.2024 | aktual.: 11.06.2024 11:38
To było w grudniu 2015 r. Nigeria. Anja Ringgren Loven trafia w jednym z miasteczek na zabiedzone dziecko, które oskarżono o czary. Dwuletnie dziecko pozostawione na śmierć. Anja słyszy, że nikt mu nie pomoże. Zdjęcie Anji i chłopczyka trafia na czołówki wielu światowych gazet i magazynów, krąży w sieci. O Anji i jej fundacji zaczyna być głośno pod każdą szerokością geograficzną.
- Gdy schyliłam się, by dać Hope’owi wodę, poczułam zapach śmierci - mówi w dokumencie "Hope" Martyny Wojciechowskiej. To właśnie Martyna po latach wróciła do Anji, by pokazać jej dalsze losy. I losy chłopczyka, który przed kamerami polskiej ekipy po raz pierwszy spotkał się ze swoją mamą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ten chłopiec musi mieć imię"
- Dave, ten chłopiec umrze. Ale zanim umrze, musi mieć imię - powiedziała Anja do swojego partnera. Zawieźli dziecko do szpitala. Tam lekarze powiedzieli, że maluch ma niewielkie szanse na to, by przeżyć. Był na granicy śmierci. Od Anji i Dave’a dostał imię Hope, czyli Nadzieja.
W szpitalu chłopca odwiedzał synek Anji i Dave’a. Chcieli, by dzieci mogły się razem pobawić. Wtedy po raz pierwszy na buzi chłopca pojawił się uśmiech. Po latach Martyna Wojciechowska odwiedziła siedzibę Land of Hope w Nigerii i mogła poznać Hope’a. Ba, przedstawić historię jego ojca, a także - w jednym z najbardziej poruszających momentów nowego filmu dokumentalnego na Max - zobaczyć, jak Hope po raz pierwszy spotyka się ze swoją mamą.
Dziewczyna miała zaledwie 14 lat, gdy zaszła w ciążę z dużo starszym mężczyzną. Pozwoliła na to, by jej dziecko trafiło na ulicę. - Błagam, wybacz mi - mówi przed kamerami polskiej ekipy.
Gdy zdjęcie Anji i chłopca zaczęło krążyć w sieci, duńska działaczka prowadziła już fundację pomagającą dzieciom oskarżanym o czary. Wojciechowskiej opowiedziała o swojej drodze ku Nigerii, o akcjach charytatywnych i o tym, jak doświadczała na własnej skórze, czym jest skrajne ubóstwo w Afryce. O pierwszych dzieciach, którym pomogła i o tym, jak wygląda ich życie teraz.
To niesamowita historia, która momentami wali obuchem między oczy. Każdego dnia z nigeryjskich wiosek ginie średnio 10 dzieci, według wyliczeń Anji. W skali roku mowa o 15 tys. dzieci, które oskarża się o czary. Skąd się to bierze? Przyczyną wszystkiego jest skrajna bieda. Biednych nie stać na edukację. Biednymi można łatwo manipulować. Skrajnie biedni ludzie są w stanie, dla przeżycia, oskarżyć o czary swoje dzieci, by móc pozbyć się ich z domu. Z braku wiedzy różne nieszczęścia czy codzienne problemy interpretowane są jako efekt czarnej magii.
Co dzieje się z oskarżanymi dziećmi? Niektóre od razu się zabija. Anja opowiada o rozczłonkowywaniu dzieci i porzucaniu resztek ich ciał w buszu. Inne są torturowane lub uciekają, gdy tylko słyszą pierwsze oskarżenia o czary.
- Zostałam oskarżona o spowodowanie śmierci mojego ojca. Bili mnie każdego ranka. Nie dawali jedzenia. Mama razem z innymi przypalała mnie żelazkiem - mówi Martynie jedna z dziewczynek, które chronienie znalazły w fundacji Anji. I co dodaje? - Powinniśmy zapomnieć o wszystkim, co wydarzyło się w przeszłości i iść do przodu - mówi nastolatka.
Filmu Wojciechowskiej nie da się oglądać bez zaszklonych oczu. Z pewnością będzie o nim głośno, bo premierę Maxa w mediach społecznościowych promuje intensywnie fundacja Anji i Dave’a. To dzięki polskiej ekipie widzowie z całego świata będą mogli zobaczyć dalsze losy wolontariuszki i chłopca ze słynnego zdjęcia.
W momencie, w którym oglądacie ten film, Anja i jej partner z pewnością pomagają kolejnemu dziecku porzuconemu na ulicy. Zaledwie kilka dni przed premierą dokumentu na facebookowej stronie Land Of Hope pojawił się wpis ze zdjęciem małego chłopaka, który był torturowany za to, że miał posługiwać się czarami. Wychudzony i ledwo żywy.
"Szukając członków jego rodziny i społeczności, próbując zidentyfikować dziecko, zaczęło być coraz mroczniej i dziecko zaginęło. To przerażające, że nie możemy uratować wszystkich potrzebujących. Ale to nie najgorsze i najbardziej bolesne w naszej pracy. To dziecko jest tylko jednym z tysięcy dzieci żyjących na ulicy w koszmarnym bólu i nędzy. Większość z nich oskarżona jest o czary. Gdzie są w tej chwili skierowane oczy świata?" - napisali.
Dokument "Hope" można oglądać na nowej platformie Max, która 11 czerwca zastąpiła HBO Max.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: