Wyjechał z kraju. "Nie mogłem już oddychać moskiewskim powietrzem"
Anton Dolin, rosyjski dziennikarz, redaktor naczelny kwartalnika "Sztuka Filmowa", razem z rodziną wyjechał ze swojego kraju. Powód jest jeden. "Zbrodnicza wojna w Ukrainie, zainicjowana przez władze Federacji Rosyjskiej".
07.03.2022 | aktual.: 07.03.2022 11:39
Anton Dolin przebywał obecnie na Łotwie, gdzie pojechał na festiwal filmowy Witalija Manskiego. W 2007 r. Manski założył w Moskwie Artdocfest, największy w Rosji festiwal prezentujący filmy dokumentalne z całego świata. Po licznych naciskach ze strony władz dotyczących niezależnej selekcji filmów festiwalowych, zdecydował się w 2015 r. przeprowadzić do Rygi, gdzie przeniósł także Artdocfest. Manski znany był ze swojej stanowczej krytyki rządów Władimira Putina i poparcia dla przywódcy opozycji Aleksieja Nawalnego.
Anton Dolin stał się tym samym kolejnym politycznym wygnańcem. Dziennikarz w poście na Instagramie podkreśla, że nie ma na razie planów na przyszłość, nie posiada zezwolenia na pobyt stały w żadnym kraju, drugich paszportów, zagranicznych umów o pracę czy zaoszczędzonych pieniędzy. Ale do Rosji na pewno na razie nie wróci. "Nie mogłem już oddychać moskiewskim powietrzem" – twierdzi.
Rosyjski dziennikarz uważa, że nie może żyć w mieście, w którym "ludzie nadal dyskutowali o planach, oglądali filmy, prowadzili dyskusje o sztuce, chodzili na wernisaże i premiery, podczas gdy w Ukrainie zabija się ludzi. Każda minuta takiego funkcjonowania potwierdzała oczywiste: jesteś wspólnikiem".
Dolin jest przekonany, że jeszcze przed wyjazdem z kraju wszystkie jego komunikatory zostały zhakowane. Przed wyjściem z domu na pociąg ktoś oznaczył jego drzwi wielką literą Z. Treść przekazu jest jasna. "Wiemy, gdzie mieszkasz. Nie wracaj".
Zobacz także
Dziennikarz nie ma wątpliwości, co do wyniku wojny i roli, jaką odegrają w niej Rosjanie: "Ukraińcy mają rację i dlatego wygrają. Prędzej czy później, to nieuchronne. Właściwie już wygrali. A nas dosięgła katastrofa – nie, nie ekonomiczna czy polityczna. Katastrofa moralna. Bezsilność tych, którzy sprzeciwiają się temu systemowi ponad 20 lat, tylko zwiększa poczucie rozpaczy".