Wystawa "Andrzej Wajda. Etnograficzny remanent"
Rysunki, zdjęcia i filmy dokumentalne Andrzeja Wajdy świadczące o jego zainteresowaniu etnografią można od piątku oglądać na wystawie w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.
W czasie studiów na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Wajda zetknął się z prof. Romanem Reinfussem, nestorem polskiej etnografii, który tuż po wojnie rozpoczął badania terenowe w podkrakowskich wsiach. Dla Wajdy udział w tych wyjazdach i dokumentowanie gromadzonych przez badaczy przedmiotów, w powojennej biedzie były sposobem na zarobienie pieniędzy, choć były to niewielkie sumy.
"Przeżyłem wojnę tylko dlatego, że chciałem studiować w Akademii Sztuk Pięknych" - mówił w piątek Andrzej Wajda. Jego indeks można zobaczyć na wystawie. Reżyser dodał, że początek studiów był dla niego trudny i gdyby nie praca dla prof. Reinfussa wynagradzana "skromnie, ale godziwie", trudno byłoby mu przeżyć pierwszy okres.
Reżyser wspominał, że podczas okupacji pracował jako pomocnik kowala w warsztacie ślusarskim stryja na krakowskim Salwatorze i zapewne dlatego zatrudnił go profesor Reinfuss uznając, że młody student ma kwalifikacje, by rysować okucia. Jak podkreślił Andrzej Wajda, etnograficzne wyprawy i opowieści profesora były dla niego "piękną lekcją".
"Spotkanie z prof. Reinfusem zwróciło moją uwagę, co to znaczy coś autentycznego. Nie oszukają mnie już żadni rekwizytorzy" - mówił reżyser. Jak podkreślał, dzięki poznaniu etnografów wiedział później, gdzie szukać materiałów i do kogo zwrócić się po pomoc potrzebną przy realizacji filmów.
Andrzej Wajda mówił, że cieszy się z wystawy, choć nie sądził nawet, iż jego studenckie prace zachowały się i kogoś zainteresują.
W Muzeum Etnograficznym można zobaczyć wykonane podczas wyjazdów z prof. Reinfussem rysunki narzędzi kowalskich, żelaznych okuć, zawiasów i drewnianych skrzyń. Studenci za rysunek tuszem otrzymywali wówczas od 20 do 80 zł. Za rysunek przydrożnej kapliczki Wajda dostał 150 zł - w czasie, gdy kilogram chleba kosztował 51 zł.
W latach 50. Andrzej Wajda zainteresował się pracą ulicznych fotografów. Utrwalił na zdjęciach ekrany, których używali. Wystarczyło włożyć głowę w otwór, by mieć swoją podobiznę w zupełnie innej scenerii. Na wystawie w Muzeum Etnograficznym są wykonane wówczas przez Wajdę fotografie i rękopis jego artykułu na ten temat.
Są też zeszyty z notatkami i rysunkami do filmu "Ceramika iłżecka", konik ulepiony z gliny przez Wajdę oraz fotograficzne portrety iłżeckich garncarzy. "To pierwszy film, dzięki któremu zostałem zauważony" - wspomina Wajda. "Poszukiwałem tematu apolitycznego, a ci biedni garncarze po prostu robili garnki i nie mieszali się do polityki" - opowiadał. Jak dodał, film został "zepsuty" socrealistycznym komentarzem, ale tylko w takiej formie mógł trafić na ekran.
Zwiedzający Muzeum mogą zobaczyć też film "Zaproszenie do wnętrza", poświęcony kolekcjonerowi polskiej sztuki ludowej Ludwigowi Zimmererowi. Oba dokumenty zostały dodatkowe opatrzone napisami w jęz. angielskim.
W osobnej sali zgromadzono rysunki autorstwa Krystyny Zachwatowicz i kilka rysunków Andrzeja Wajdy do "Wesela". Reżyser podkreślił, że przy realizacji tego filmu szczególnie zależało mu na rekonstrukcji świata, w którym naprawdę żyli w podkrakowskich wówczas Bronowiczach bohaterowie dramatu Stanisława Wyspiańskiego.
Na ostatnią cześć wystawy składają się tworzone w latach 1947- 1997 przez reżysera rysunki i notatki z muzeów na całym świecie, pochodzące z prywatnego archiwum Zofii Gołubiew.
Dyrektor Muzeum Etnograficznego Antoni Bartosz podkreśla, że wystawa "Andrzej Wajda. Etnograficzny remanent" to "lekcja patrzenia". "Chcemy pokazywać wartość etnografii. Nie tylko kolekcje, ale i to, że poprzez przedmioty możemy zacząć rozumieć więcej z własnego świata" - mówił dziennikarzom Bartosz. "Wajda jest świetnym świadkiem tego, że można być aktywnym etnografem, nie będąc nim z wykształcenia" - dodał.
Autorem koncepcji plastycznej wystawy jest zafascynowany twórczością Wajdy Japończyk, malarz Masakazu Miyanaga. Ekspozycja będzie czynna do końca października. Swój udział w niej może mieć każdy, kto odnajdzie w domu i przyniesie do Muzeum Etnograficznego zdjęcia zrobione w dawnych ekranach fotograficznych. Zostaną one pokazane szerszej publiczności.