Za wysokie progi. Zdradza, jak zdemaskowała oszusta z Tindera
Dokument "Oszust z Tindera", który przed kilkoma tygodniami stał się wielkim przebojem na Netfliksie, uruchomił prawdziwą lawinę nowych informacji na temat ofiar "księcia diamentów". Jednak pojawiły się też głosy kobiet, które nie dały się podejść oszustowi. Jedną z nich jest bizneswoman Clare Harris.
Przypomnijmy, że "Oszust z Tindera" to dokumentalna produkcja, która w ostatnich dniach stała się hitem największej platformy streamingowej. Film opowiada historię kobiet, które dały się uwieść i okraść "zawodowemu" oszustowi. Niejaki Shimon Hayut, znany bardziej pod fikcyjnym nazwiskiem Simon Leviev, przedstawiał się jako "książę diamentów". Mężczyzna na potrzeby swojej działalności zbudował wielowarstwowe oszustwo. Poznane przez Tindera kobiety omamiał otaczającym go bogactwem, a później prosił o finansową pomoc. Ofiarom oszusta przez myśl nie przeszło, że luksus opłacany był z pieniędzy innych kobiet i same powoli stają się sponsorkami "księcia diamentów".
Jedną z kobiet, które znalazły się na celowniku Simona Levieva, była bizneswoman Clare Harris, której "przygodę" z oszustem z Tindera opisał "The Sun". 33-letnia Brytyjka w życiu zawodowym osiągnęła spore sukcesy. Jednak prywatnie od dłuższego czasu była singielką. Jak twierdzi, nie mogła znaleźć odpowiedniego partnera, dlatego zarejestrowała się na popularnym portalu randkowym.
"Oszust z Tindera" (2022) - zwiastun filmu
Wkrótce została namierzona przez Simona Levieva, który zapewne zwrócił uwagę nie tylko na jej urodę, ale także na status społeczny, będący zapowiedzią dużego łupu. Clare Harris na spotkanie z oszustem przyszła jednak dobrze przygotowana. Zrobiła rozpoznanie w internecie i dowiedziała się o Simonie dużo ciekawych informacji (Leviev miał już wówczas za sobą odsiadkę w więzieniu, a w jednym z krajów był poszukiwany listem gończym).
"Nie mam wątpliwości, że chciał mnie podejść" – wspomina Harris. "Kiedy zapytałam go o informacje z jego przeszłości, do których dotarłam, zaczął wariować. Powiedział, że to wszystko kłamstwa, a jego oskarżycielkami są płatne, podstawione aktorki".
"Nie sądziłam, że ktokolwiek może być tak głupi, aby uwierzyć w słowa, które wychodzą z jego ust. To były same brednie i bajeczki. Zadarł wówczas z niewłaściwą kobietą. Absolutnie w żaden sposób nie mógł wkraść się do mojego życia, nigdy nie dałabym mu ani grosza" – podsumowuje 33-letnia Brytyjka.