Za zamkniętymi drzwiami zamku Balmoral
Stephen Frears ma w dorobku filmy dobre oraz znakomite. "Królowa" jest gdzieś pomiędzy.
Jest lato 1997 roku. Tony Blair właśnie objął stanowisko premiera Wielkiej Brytanii. Gdy z Paryża dochodzą tragicznie wieści o śmierci księżnej Diany, brytyjska królowa Elżbieta II zamyka się w zamku Balmoral.
Tymczasem w Londynie ludzie gromadzą się wokół Buckingham Palace i oczekują, że w tych trudnych chwilach monarchini będzie ze swoim ludem. Gdy poparcie dla królowej gwałtownie spada, na scenę wkracza Tony Blair. W tym roku minie 10 lat od śmierci księżnej Walii, a co za tym idzie wydarzenia, które miały wówczas miejsce znane są niemal każdemu a już z pewnością każdej osobie pełnoletniej.
Scenarzysta Peter Morgan słusznie więc część faktograficzną ograniczył do minimum. Twórców obrazu "Królowa" nie interesują wydarzenie, lecz reakcje i zachowania ludzi. Zarówno tych maluczkich, uosabianych przez mieszkańców Londynu, którzy tłumnie wylegli na ulice, jak i tych wielkich, którzy w zaciszu gabinetów podejmowali kluczowe decyzje albo raczej, tak jak królowa Elżbieta II, decyzji nie podejmowali.
Najciekawsze w "Królowej" jest to, co rozgrywa się za zamkniętymi drzwiami zamku Balmoral. Widz podgląda życie królowej brytyjskiej, poznaje jej namiętności i dowiaduje się, co powoduje, że zachowuje się tak a nie inaczej. Czy tak wyglądało to naprawdę zapewne się nie dowiemy, gdyż Elżbieta II nie ma w zwyczaju komentowania dokonań artystycznych, szczególnie na swój temat. Scenarzysta Peter Morgan, który rozmawiał z wieloma osobami z otoczenia monarchini zapewnia jednak, że tak właśnie być mogło.
Najbardziej fascynujący w filmie Frearsa jest jednak pewien rodzaj magii, która otacza brytyjską królową. Nie wiem czy jest to związane z osobą reżysera, znakomitej Helen Mirren czy po prostu Elżbiety II. Zapewne za sprawą tej magii monarchia w Wielkiej Brytanii nadal ma się nienajgorzej.