Zabrakło biletów. Symbol seksu stał się człowiekiem wielorybem

Podczas minionego weekendu do amerykańskich kin trafił jeden z oscarowych faworytów – "Wieloryb". Dramat Darrena Aronofsky'ego na razie pokazywany jest jedynie w kilku art housach w Los Angeles i Nowym Jorku. Żaden film w tym roku nie wypełnił jednak tak szczelnie sal kinowych jak film z Brendanem Fraserem.

Brendan Fraser w filmie "Wieloryb"
Brendan Fraser w filmie "Wieloryb"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Wiele osób odbiera film Darrena Aronofsky'ego jako zakamuflowaną biografię Brendana Frasera. Artyzm nowojorskiego reżysera polega m.in. na tym, że można temu zaprzeczyć, jak i to potwierdzić. Podobna sytuacja miała miejsce z głośnym dramatem "Zapaśnik" z 2008 roku, w którym zagrał upadły i wówczas mocno już zapomniany hollywoodzki gwiazdor Mickey Rourke.

Mickey Rourke za swoją rolę w tym filmie został wyróżniony Złotym Globem dla najlepszego aktora w dramacie, brytyjską nagrodą BAFTA, ale Oscara nie otrzymał (skończyło się na nominacji). Pojawiły się głosy, że Amerykańska Akademia Filmowa uznała, że jego kreacja jest za bardzo autotematyczna, a za mało twórcza. Woleli więc nagrodzić twardziela Seana Penna, który wcielił się w postać Harvey'a Milka, amerykańskiego aktywisty i pierwszego homoseksualisty, który zasiadał we władzach miejskich Kalifornii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brendan Fraser w filmie "Wieloryb" wcielił się w postać nauczyciela. Jego Charlie z powodu depresji i znacznej nadwagi praktycznie nie może już samodzielnie funkcjonować. Nie spotyka się z ludźmi, spędza cały czas w czterech ścianach apartamentu. I bardzo wstydzi się swojego wyglądu. Utrzymuje się dzięki lekcjom udzielanym przez internet, ale nie ma odwagi, aby pokazać się przez kamerkę. Na dodatek stan jego zdrowia szybko się pogarsza i wymaga kosztownego leczenia.

Brendan Fraser nie ukrywał w wywiadach, że bohatera, w którego się wcielił, zna bardzo dobrze. On też na każdy stres, na permanentny praktycznie stan lękowy reagował obżarstwem. W wielu elementach życie fikcyjnego bohatera "Wieloryba" rzeczywiście przenika się z historią hollywoodzkiego aktora. Pytanie, czy tym razem autotematyczność, po którą lubi sięgać Aronofsky, nie stanie na przeszkodzie do Oscara. Na razie Fraser jest faworytem bukmacherów w kategorii najlepszy pierwszoplanowy aktor.

W przypadku walki o oscarowe nominacje i nagrody sukces w kinach zawsze jest bardzo mile widziany. Pierwszą prezentację w kinach artystycznych w Los Angeles i Nowym Jorku "Wieloryb" ma już za sobą. I trzeba podkreślić, że lepszego wyniku nie mógł w nich osiągnąć, bo wszystkie seanse, na jakich był pokazywany, były wyprzedane. Dramat Darrena Aronofsky'ego zarobił w sześciu kinach 360 tys. dolarów, co przełożyło się na najwyższą w tym roku średnią wpływów na jedno kino – 60 tys. dolarów.

W kolejnych tygodniach "Wieloryb" będzie wyświetlany w coraz większej liczbie kin, ale do końca grudnia widzowie w Stanach będą go mogli zobaczyć jedynie w art housach. Do szerokiej dystrybucji ma trafić w styczniu, a w Polsce w lutym (po oscarowych nominacjach).

Tymczasem zwraca uwagę duża rozbieżność w ocenach filmu pomiędzy zawodowymi recenzentami a widzami. Nie wszystkim recenzentom "Wieloryb" się spodobał (na Rottentomatoes 67 proc. pozytywnych ocen), jednak widzowie są nim zachwyceni (aż 94 proc. pozytywnych ocen). Na własną ocenę polscy widzowie będą musieli poczekać jeszcze dwa długie miesiące (premiera 17 lutego).

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkminiamy "1899" z Maciejem Musiałem, analizujemy "Zepsutą krew" na Disney+, a także polecamy (lub nie) "Kulawe konie", "Do ostatniej kości""Nie martw się, kochanie". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)