Zagrał Trumpa. Mówi o szokującej scenie gwałtu

W kinach już 18 października będzie można zobaczyć film "Wybraniec" o początkach kariery Donalda Trumpa. Choć twórcy uważają, że Trumpowi film by się spodobał, nie unikają kontrowersji i gróźb pozwów ze strony polityka. Aktor mówi o kulisach produkcji.

Sebastian Stan jako Donald Trump i Maria Bakalova jako Ivana
Sebastian Stan jako Donald Trump i Maria Bakalova jako Ivana
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

20.09.2024 | aktual.: 20.09.2024 09:00

Od kilku dni głośno o filmie "Wybraniec" w reżyserii Alego Abbasi. W tej produkcji zobaczymy młodego Donalda Trumpa, który - kierowany przez milionera Roya Cohna - staje się gwiazdą nowojorskich elit i zaczyna zarabiać pierwsze duże pieniądze. Poznaje także swoją pierwszą żonę, Ivanę. W filmie, jak potwierdza "Variety", jest szokująca scena napaści seksualnej Trumpa na żonę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sebastian Stan o roli Donalda Trumpa

Jak zaznacza "Variety", "Wybraniec" to jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmów tego roku. W głównego bohatera wciela się Sebastian Stan, którego widzowie mogą znać przede wszystkim z roli Zimowego Żołnierza, Bucky'ego Barnesa w filmach Marvela. Stan utył do roli, a także miesiącami przeglądał materiały z Donaldem Trumpem. - Mam 130 wideo ukazujących jego ciało na moim telefonie. Mam też 562 nagrania z nim wyciągnięte z różnych dekad aż po dziś. Wszystko po to, by nauczyć się mówić tak, jak on i móc improwizować jak on - komentuje w najnowszym wywiadzie dla "Variety".

Z filmie pokażą, jak Trump uczy się o władzy od bezwzględnego i hedonistycznego Roya Cohna (w tej roli Jeremy Strong), a potem odcina mężczyznę, gdy ten umiera na AIDS i alienuje swoją żonę Ivanę. Kobieta musi robić dobrą minę do złej gdy, gdy mąż napastuje ją seksualnie w ich apartamencie w Trump Tower. Wszystko to, jak zaznaczają twórcy, ma pokazać osobowość polityka. Dodają też, że "Wybraniec" to nie film dokumentalny.

Sebastian Stan pytany o scenę napaści na żonę przyznaje, że Ivana Trump wyznała to w pierwszych dokumentach sądowych do rozwodu. - Czy bliższe prawdy jest to, co od razu przedstawiła w zeznaniach czy to, z czego się potem wycofała? Poszliśmy za tym pierwszym wyznaniem - komentuje aktor.

"Wybraniec" od początku budzi kontrowersje. Po pierwszych pokazach w Cannes twórcom trudno było sprzedać film któremuś z dystrybutorów. Częściowo w związku z groźbami pozwów od prawników Donalda Trumpa. Ostatecznie film kupił mniejszy dystrybutor, Briarcliff Entertainment, który musiał ogłosić zbiórkę pieniędzy na to, by film w ogóle mógł trafić do amerykańskich kin i się tam dłużej utrzymać.

Reżyser Ali Abbasi w rozmowie z "Variety" komentuje, że jest w szoku. - To nie jest polityczny film i żaden z tego hit. To też nie jest żadna propaganda. To, że ta produkcja jest takim wyzwaniem, jest naprawdę szokujące - mówi Irańczyk, który w swoim kraju został potępiony przez rząd za film "Holy Spider". - Ok, w Iranie się tego można spodziewać, ale nie tu - dodaje.

W oświadczeniu przesłanym dziennikarzom rzecznik kampanii Trumpa bierze słowo film w cudzysłów, określając to jako "czyste złośliwe zniesławienie", które "nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego, ani nawet nie zasługuje na to, by trafić na półkę z płytami DVD w sklepie z samymi przecenami, który zaraz się i tak zamknie". Obrazowo dodano, że film nadaje się jedynie do spalenia w koszu na śmieci. Na tę chwilę mowa tylko o groźbach pozwów. Przeciwko twórcom nie wszczęto żadnych postępowań.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o krwawej jatce w "Obcy: Romulus", przeżywamy szok po serialu "Szympans, moja miłość" i wydajemy wyrok na nowym sezonie "Pierścieni Władzy". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)