Ikona kina
Trudno sobie wyobrazić historię polskiego kina bez Zbigniewa Cybulskiego. Zaczynał w "Pokoleniu" Wajdy w 1954 r., by cztery lata później przyjąć rolę, która uczyniła z niego gwiazdę. Mowa o Macieju Chełmickim w "Popiele i diamencie", po którym przyszły występy w "Ósmym dniu tygodnia", "Do widzenia, do jutra", "Rękopisie znalezionym w Saragossie" czy "Salcie".
Ostatni film z jego udziałem, "Jowita" Janusza Morgensterna, trafił do kin kilka miesięcy po śmierci nieodżałowanego gwiazdora.