''Weekend'' (2010), reż. Cezary Pazura
Gdy Cezary Pazura przekonywał, że jego reżyserski debiut będzie czymś świeżym, że on sam nigdy nie podpisałby się pod jedną z wielu żenujących komedyjek, jakie w ostatnich latach spłodziła polska kinematografia, dałem temu wiarę. Cóż, głupi ci ja. Wciąż nie nauczyłem się, że rodzimym twórcom ufać nie wolno. Pod żadnym pozorem. Zwłaszcza, jeśli przeżywają kryzys wieku średniego.
(...) Jego film to amatorka-prowizorka, robota mętna i spartaczona, zubożona wersja tego, co każdego tygodnia napływa do nas zza oceanu. Dysonans jest porażający. Zrealizowana w quasi-reklamowej manierze, według prymitywnego, drewnianego scenariusza komedia Pazury, to w najlepszym wypadku zbiór piwnych gagów, których na trzeźwo nikt nie powinien usłyszeć. Bluzg tu, bluzg tam, i dialog gotowy. Kto nie słucha, tego w ryj, kto nie nasz - temu won. Brawo. Jednak można nakręcić film gorszy niż "Ciacho". (fragment redakcyjnej recenzji filmu)