Po latach prawda wyszła na jaw. Aktorka nie zniknęła przez depresję
Iwona Petry, a właściwie Iwona Petrykowska, była jednym z gorętszych nazwisk w polskim kinie lat 90. Zagrała wtedy tylko w dwóch filmach, ale rola w "Szamance" Andrzeja Żuławskiego przyniosła jej ogromny rozgłos. I spowodowała masę problemów.
Petry miała 20 lat i prawie zerowe aktorskie doświadczenie, gdy słynny reżyser powierzył jej rolę u boku Bogusława Lindy. I choć jej występ zachwycił m.in. włoską publikę, to w Polsce był źródłem licznych kontrowersji. "Szamanka" była określana takimi hasłami jak "fekalia udające egzystencjalny traktat", "tandeta", "bełkot", a Petra miała przypłacić granie u Żuławskiego załamaniem nerwowym i depresją.
Prawda okazała się zupełnie inna. Co się stało z młodą aktorką i jak potoczyła się jej dalsza kariera?
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.