25 lat temu zagrał w "Titanicu". Zarabia na tym do dziś
Mama chłopca zaryzykowała i pozwoliła na to, by jej dziecko zagrało w dużym filmie fabularnym. Los chciał, że Reece trafił do "Titanica", który stał się jedną z najbardziej dochodowych produkcji wszech czasów. Do dzisiaj dostaje czeki.
Mija 25 lat od premiery "Titanica" Jamesa Camerona. Film to prawdziwa legenda popkultury z 11 Oscarami na koncie. Historia "niezatapialnego" statku i jego pasażerów pokazywana jest co roku w stacjach telewizyjnych na całym świecie. Dzięki tej produkcji rozkwitły kariery Kate Winslet i Leonardo DiCaprio, a studia filmowe 20th Century Fox, Paramount Pictures i Lightstorm Entertainment mogły spać na gotówce. Wpływy ze sprzedaży biletów na całym świecie przekroczyły 2 mld dolarów, co plasuje go na trzecim miejscu najbardziej dochodowych filmów wszech czasów.
Mało znanym faktem jest to, że aktorzy wciąż zarabiają na "Titanicu". Mówi o tym Reece Thompson, który w filmie Jamesa Camerona pojawił się w sumie przez kilka sekund. Do dziś dostaje pieniądze za wyświetlanie filmu. Jakie?
Thompson zagrał "małego irlandzkiego chłopca", który razem z mamą i siostrą są pasażerami trzeciej klasy na Titanicu. Nie mieli szans, by wydostać się z tonącego statku. W jednej ze scen widać, jak spędzają razem ze sobą ostatnie chwile przed niechybną śmiercią.
Reece wspomniał w rozmowie z "Business Insider", że wtedy, w latach 90., agent z Hollywood dał jego matce dwie propozycje. Mogła zgodzić się na udział jej dziecka w reklamie stacji benzynowej lub w "dużej produkcji filmowej".
"Moja mama stwierdziła: ok, zróbmy to. Będzie fajnie. Nawet jeśli film będzie do kitu" - wspomina.
"Oczywiście film eksplodował w kinach, więc to w ogóle nie była zła decyzja" - przyznaje po latach Reece. I trudno się z nim nie zgodzić, bo "Titanic" już w pierwszy weekend wyświetlania zarobił 28 mln dolarów.
Dla Thompsona udział w filmie Jamesa Camerona to pamiątka na całe życie. O pracy na planie z pewnością nie zapomni, bo przypominają mu o tym czeki, spływające do niego co jakiś czas. Thomspon do dziś dostaje tantiemy za "Titanica". Zdradził, że są to niewielkie sumy, ale zawsze to 100 dolarów więcej na koncie.
"Nie myślę o tym, ile w danym roku zarobię za ten film. Gdy przychodzi czek na 100 dolarów, to jasne, cieszę się. Parę razy to było 250 dol. Mam nadzieję, że będą dalej puszczać nasz film, bo to oznacza więcej pieniędzy dla mnie" - przyznał z przekąsem.