Trwa ładowanie...
d10k4ax
09-12-2010 11:11

Ameryka odarta z patosu

d10k4ax
d10k4ax

Paul Greengrass i Matt Damon zrealizowali razem kolejny po “Ultimatum Bourne’a” thriller . Trzeba przyznać, że wyszło im to całkiem nieźle.

Amerykański żołnierz, starszy chorąży Roy Miller (Matt Damon) i zespół inspektorów wojskowych zostali wysłani do Bagdadu w celu odnalezienia broni masowej zagłady, która jak wierzono miała być składowana na irackiej pustyni i której istnienie, przypomnę, było zarazem formalną przyczyną II wojny w Zatoce Perskiej. Jest rok 2003. Amerykanie dokonawszy inwazji na Irak, rozpoczynają misję stabilizacyjną. W kraju panuje chaos. Miller uwikłany w intrygę szpiegowską szuka odpowiedzi na pytanie, które albo obali reżim, albo nasili działania wojenne w niestabilnym rejonie.

Green Zone” pokazuje wojnę w Iraku w sposób, w jaki do tej pory nie była ona ujęta w żadnym amerykańskim filmie. Amerykanie nie są już bohaterami, są naiwniakami, którzy dali się nabrać, a legendarna broń masowego rażenia, która miała służyć do odbudowy potencjału militarnego Iraku to po prostu bujda sfabrykowana przez administrację rządową, gotową wyeliminować każdego, kto byłby gotów ujawnić oszustwo na skalę globalną.

Czy to rzeczywiście prawda? Nie mi oceniać. Jest to z pewnością jeden z elementów nowej amerykańskiej narracji o Iraku, z której wyłania się pytanie odnośnie podstaw interwencji. Czy były one dość silne? Jak ma się do tego mit “Amerykanów, obrońców świata”? Czy amerykańska duma żąda odwetu…?

d10k4ax

Film zapewne budziłby olbrzymie kontrowersje gdyby powstał, powiedzmy około roku 2005. Dziś, gdy wiemy, że w Iraku nie było żadnej broni masowego rażenia, która była jedynie pretekstem do inwazji, pytania zadawane w filmie nie szokują, jedynie zastanawiają. Najbardziej zaś ze wszystkiego zastanawia tytułowa „zielona strefa”, odseparowany rejon, w którym Amerykanie prowadzą sielski żywot w oderwaniu od realnych problemów okupowanego kraju.

Reżyser filmu Paul Greengrass nigdy do końca nie pożegnał się z pasją dokumentalisty. W filmie widać to doskonale. Aby uwiarygodnić film na drugim planie „Green Zone” zamiast aktorów i statystów pojawili się weterani z Iraku. Dodany do tego świetny scenariusz tworzy z filmu bardzo dobrze zrealizowany thriller, ba, trzeba pamiętać ze Greengrass żółtodziobem nie jest, wystarczy wspomnieć, że jest reżyserem już raz przytoczonego „Ultimatum Bourne’a czy „Lotu 93”.

Film z pozoru wydaje się być podobny do „The Hurt Lockera”. Nic bardziej mylnego. Jeśli mielibyśmy go porównywać to raczej do „Królestwa” Petera Berga czy do ‘Trylogii Bourne’a’. Mamy tu thriller, mamy intrygę szpiegowską, akcję która wciąga od samego początku. Matt Damon, który może nie jest w swojej życiowej formie, również nie zawodzi. Zobaczcie i komentujcie, czy zgadacie się z naszym punktem widzenia?

d10k4ax
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10k4ax