"Amok" w kinach. Sprawa w sądzie. Kto na tym skorzysta?
Rodzina osoby zamordowanej przez Krystiana Balę, o którym opowiada wyświetlanych w polskich kinach film „Amok”, domaga się odszkodowania. Autorka książki „Prawo dla filmowców” przyjrzała się sprawie, która może mieć niebagatelny wpływ polski rynek filmowy.
Krystian Bala, który odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za zamordowanie wrocławskiego biznesmena, nie daje o sobie zapomnieć. Okoliczności jego zbrodni nagłośnił film, od kilkunastu dni prezentowany w polskich kinach. Rodzina ofiary od lat zabiega o nienagłaśnianie zbrodni i nierobienie z Krystiana Bali gwiazdy mediów. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, gdzie złożony został pozew przeciwko dystrybutorowi o odszkodowanie. Jego wysokość nie jest znana.
Zdaniem rodziny wykorzystanie w scenariuszu prawdziwego imienia i nazwiska mordercy prowadzi bezpośrednio do sprawy z 2003 roku. Pełnomocnik bliskich ofiary uważa to za duże nadużycie i naruszenie prawa do prywatności. Rodzina zabitego najwięcej pretensji ma do dystrybutora filmu, który prowadząc kampanię promocyjną nagłaśniał przebieg sprawy sądowej sprzed lat. Jednak nawet niedawna wygrana, która doprowadziła do zmiany fragmentu zwiastuna, nie usatysfakcjonowała rodziny ofiary.
Dystrybutor filmu, firma Kino Świat podkreśla, że film to historia śledztwa „inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, ale całkowicie fikcyjna, napisana przez scenarzystów”.
Z prawniczego punktu widzenia przypadek "Amoku" jest bardzo intrygujący. Czy doszło do naruszenia dóbr osobistych? Iga Bałos, autorka książki „Prawo dla filmowców”, przyjrzała się sprawie:
„Dobra osobiste są chronione przez Kodeks cywilny, ale nie są w nim zdefiniowane. W przepisach wymieniono kilka przykładowych wartości, wyjątkowo ważnych dla każdego człowieka. Lista nie jest zamknięta, o czym świadczy chociażby uwzględnienie na niej zdrowia, ale już nie życia. Zarzucając komuś naruszenie dóbr osobistych, należy w pozwie wskazać o jakie konkretnie dobro chodzi. […]”
Jak zauważą autorka, najważniejsze dla sprawy będzie miało rozstrzygnięcie, gdzie leży granica ochrony dóbr osobistych.
„Tu nie chodzi o to, czy postać jest identyfikowalna, ani o to, czy widzowie mogą się domyślić, o kogo w filmie chodzi. Te okoliczności miałyby w polskim sądzie znaczenie, gdyby chodziło o ochronę dobrego imienia bądź czci osoby żyjącej. Ewentualnie, gdyby rodzina protestowała przeciwko oczernianiu ich zmarłego krewnego”.
Bałos tak podsumowuje przypadek "Amoku":
*„Moim zdaniem […] nie dochodzi do naruszenia prawa. Po pierwsze, mam wątpliwości co do istnienia takiego dobra osobistego jak prawo do decydowania o komercyjnym wykorzystaniu odniesienia do zbrodni. Po drugie, uważam, że kult pamięci po osobie zmarłej powinien mieć granice. Bazując na wskazanych wyżej źródłach uważam, że w przypadku filmu Amok, nie dochodzi do ich przekroczenia.” *
Całe opracowanie znajduje się tutaj.
Sprawa jest rozwojowa. Na razie nie są znane szczegóły pozwu złożonego właśnie przez rodzinę. Nie można więc w 100 proc. przesądzać o winie czy krzywdzie którejś ze stron. Jednak wyrok sądu może mieć znaczenie dla realizacji kolejnych filmów „inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami”.
Wiadomo natomiast, że każde nagłośnienie sprawy Krystiana Bali powoduje zwróceniem uwagi na sam film Adamik. Czy przełożyło się to na jego sukces komercyjny? „Amok” w pierwszy weekend w kinach obejrzało 28,9 tysiąca osób. Oceny filmu są mieszane, ale u krytyków przeważają te bardziej niepochlebne.
Mecenas Joanna Lassota, pełnomocnik rodziny ofiary, tak mówi o sprawie: