Kłopotliwa sława
Problemem była głównie dominująca osobowość Wacława Kowalskiego, czyli Pawlaka. W książce "Sami swoi. Za kulisami komedii wszech czasów" operator Andrzej Ramlau wspominał, że aktor miał wybujałe ego i bardzo chciał zostać gwiazdą. Podczas kręcenia drugiej części trylogii był już bezdyskusyjnie sławny i dość wysoko nosił głowę.
- Filarem filmu był Wacław Kowalski, człowiek bardzo trudny we współpracy. Bardzo dobrze wspominam natomiast Władysława Hańczę, czyli Kargula - mówił w "Życiu na gorąco" Andrzej Wasilewicz.
"Nie ma mocnych" obejrzało w kinach 8,5 mln widzów. Młody aktor przestał być anonimowy, ale inaczej niż Kowalskiego, niezbyt go to bawiło. - Ludzie kojarzyli moją twarz. Nie zawsze wiedzieli skąd. Słyszałem na ulicy: "Nie pamiętasz, byliśmy razem w wojsku". A ja nigdy w wojsku nie byłem. [...] Nie wykorzystywałem powodzenia u kobiet, chociaż nazywano mnie polskim Marlonem Brando - opowiadał filmowy Zenek Adamiec.