Anna Przybylska dla WP
Natasza jest jedną z najbardziej enigmatycznych postaci w „Sępie”. Trudno będzie więc widzom się do niej ustosunkować, przynajmniej w trakcie trwania filmu. Czy ty lubisz swoją bohaterkę?
My kobiety mamy szczególnie trudną pracę jako aktorki. Jak już mówiłam, kino sensacyjne nie jest nam z założenia przeznaczone. W tego typu produkcjach najczęściej jesteśmy matkami, żonami lub siostrami głównych bohaterów. Jednak z drugiej strony, jak uczy historia, filmowcy niejednokrotnie próbowali wyłamać się z tych ciasnych ram gatunku.
Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, kiedy pomyślę o kobietach w kinie sensacyjnym, to film „Tomb Raider”, „Terminator” i „Obcy - ósmy pasażer Nostromo”. To są produkcje zrealizowane przez wybitnych reżyserów, w których największymi gwiazdami są właśnie kobiety.
Jeżeli chodzi o Nataszę, to tak, lubię tę postać. Możliwość wcielenia się w tę rolę to dla mnie spełnienie marzeń. Odkąd pamiętam zawsze chciałam wcielić się w taką silną kobietę. Wspólnie z twórcami staraliśmy się również zaprezentować Nataszę nie tylko jako wojowniczkę, ale przede wszystkim osobę atrakcyjną. Nie chcieliśmy stworzyć postaci pruderyjnej ani wulgarnej, lecz taką, która działa na mężczyzn i ma na nich wpływ. Bardzo lubię Nataszę, bo to jest tzw. kobieta na poziomie (śmiech).
Wydaje mi się, że razem, czyli ja jako Natasza i Michał Żebrowski jako Sęp, wyglądamy całkiem przyzwoicie na dużym ekranie. Mam nadzieję, że jako para wydamy się widzom mili dla oka i tym bardziej zachęcimy do odwiedzenia kin. Chemia, która między nami zaistniała, powinno być wyraźnie wyczuwalna na ekranie.