Trwa ładowanie...
d2k6i5j
but manitou
04-12-2006 18:07

Bawarczycy na wojennej ścieżce

d2k6i5j
d2k6i5j

Kiedy na ekranach światowych kin królował Jurassic Park 3 nasi sąsiedzi zza Odry zamiast zachwycać się animatronicznymi gadami tłumnie walili do kin na rodzimą komedię Der Schuh des Manitu. Film, który w ciągu pierwszego dnia wyświetlania obejrzało 203 tys. widzów stał się jednym z największych przebojów niemieckich ekranów, a jego autor Michael 'Bully' Herbig jednym z najpopularniejszych komików w kraju.

Na pokaz prasowy Buta Manitou szedłem - jak pewna popularna piosenkarka - pełen obaw. Hasło reklamowe 'Manitou i Włóżmitou zapraszają do kin' niespecjalnie zachęcało mnie do obejrzenia filmu, choć z drugiej strony bardzo byłem ciekaw czym tak zachwycali Niemcy.
Niestety, projekcja pozostawiła mnie z bardzo mieszanymi uczuciami. But Manitou to co prawda film pełen ciekawych i oryginalnych pomysłów, ale jak na komedię trochę za mało śmieszny.

Akcja obrazu rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Abahachi wódz Apaczów i jego brat krwi, biały traper Ranger padają ofiarą intryg przestępcy o imieniu Santa Maria. Oskarżeni o kradzież i morderstwo syna wodza Szoszonów Tęgiej Pały nasi bohaterowie wyruszają na niebezpieczną wyprawę, której celem jest znalezienie legendarnego indiańskiego skarbu. W misji pomagają im: Włożmitou - brat bliźniak Abahachi, mieszkaniec gustownego, różowego rancza oraz właściciel salonu piękności, Uschi - piękna koleżanka z dzieciństwa z dużymi... walorami oraz Dimitri - Grek, którego największym marzeniem jest zostać Indianinem.

Oglądając But Manitou widać wyraźnie, że jego twórcy doskonale bawili się na planie. Całość utrzymana jest w stylistyce spaghetti westernów (zdjęcia realizowane były w Hiszpanii, na terenach, na których swoje westerny kręcił Sergio Leone), a obraz pełen jest ciekawych pomysłów i odwołań do innych filmów. Niby wszystko fajnie, ale...
Właśnie jest jedno i do tego poważne ALE. But Manitou był - jak dla mnie - filmem mało śmiesznym. Owszem oglądało się go całkiem sympatycznie, ale podczas projekcji daleki byłem pokładania się ze śmiechu. Większość żartów spływała po mnie jak po kaczce, a tych kilka, które wywołały uśmiech na mojej twarzy to stanowczo za mało, jak na przebojową komedię.
Sytuacji nie uratował nawet profesjonalny dubbing, którego realizacji podjęła się ekipa odpowiedzialna za dialogi w Shreku. Kwestie wypowiadane przez bohaterów ciężko nazwać błyskotliwymi, a komentarze w stylu 'a pocałuj mnie w dupę' odbiegają od poziomu, do którego przyzwyczaił Bartosz Wierzbięta.

Nie polecam oglądania Buta Manitou, chyba że miłośnikom specyficznego, bawarskiego typu humoru. Jeżeli ktoś nastawia się powtórkę Shreka, czy Misji Kleopatra wyjdzie z kina zawiedziony. Można z powodzeniem poczekać do premiery wideo i DVD. Wystarczy.

d2k6i5j
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2k6i5j