Sobieski niczym Gandalf
W części trzeciej dochodzi do tzw. wielkiej bitwy, w trakcie której oglądać możemy komputerowe wybuchy, upadające konie oraz licznych statystów.
Daniel Olbrychski, w najważniejszym w całym filmie epizodzie, krzyczy „Ognia!”, zaś Borys Szyc, przekornie milczący, gładzi dumnie sumiastego wąsa.
Prawdziwą furorę robi jednak Jerzy Skolimowski, który jako król Sobieski, przesądza o losach bitwy, niczym Gandalf przewodzący olbrzymiej armii w „Dwóch Wieżach”. Cała sekwencja to prawdziwy majstersztyk inscenizacyjny, potrafiący śmiało zawstydzić takie produkcje, jak „Robin z Sherwood” z 1985.