Znowu spalą? Szyc martwi się o losy filmu
Tęcza ponownie stanęła na warszawskim placu Zbawiciela. Nie zdążono nadać jej kolorów, a już w pewnych środowiskach dało się zaobserwować poruszenie. Pod tymczasową instalacją stanął aktor Borys Szyc i zastanawia się, czy zdąży ona spełnić swoją funkcję, nim zostanie spalona. Historia zatacza koło.
Twórcy filmu "Kryptonim Polska" wskrzesili charakterystyczną instalację na placu Zbawiciela. Ich działanie szybko wywołało poruszenie. Wielu internautów zastanawiało się, czy znienawidzona przez narodowców kolorowa konstrukcja znów będzie stałym elementem warszawskiego krajobrazu. Co u jednych wywołało życzliwy uśmiech, u innych spowodowało niepokój.
W sieci łatwo można było odszukać deklaracje osób, które stawianie charakterystycznej łukowej konstrukcji potraktowały, jako "zaproszenie" do aktów wandalizmu. Nie umknęło to uwadze twórców filmu, którzy całe to zamieszanie wywołali. Jednak odnotować należy, że filmowa konstrukcja jest mniejsza od oryginalnej i udekorowana balonami. Teraz zastanawiają się, czy czasowa instalacja przetrwa to momentu planowanych zdjęć do scen na placu Zbawiciela, co na swoim Instagramie skomentował Borys Szyc.
"Zdążymy nagrać? Czy spalą….? Over the rainbow" - napisał pod zdjęciem aktor.
Szyc w komedii gra charyzmatycznego przywódcę narodowców z Białegostoku, którego kolega Staszek (w tej roli Maciej Musiałowski) nieoczekiwanie zakochuje się w lewicowej aktywistce (Magdalena Maścianica). Film w reżyserii Piotra Kumika ukazywać ma absurdy i podziały trapiące nasz kraj. Jak widać, dużo nie trzeba, a już dzieje się akcja.