Box Office. "Pewnego razu w... Hollywood” w drodze po Oscary?
Bardzo dobre recenzje, bardzo dobre opinie widzów, bardzo dobry finansowy wynik podczas premierowego weekendu w Stanach. Czy to wystarczy, aby Quentin Tarantino, jeden z najsłynniejszych reżyserów ostatniej dekady, w końcu otrzymał Oscara za reżyserię?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
A czas ucieka… Widownia filmów Quentina Tarantino wprawdzie nie maleje, ale na pewno się starzeje. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania "Pewnego razu w… Hollywood” zarobił w amerykańskich kinach 40,3 mln dol. Jest to najlepszy rezultat otwarcia pośród dziewięciu filmów, pod którymi podpisał się Tarantino.
Z drugiej jednak strony trzeba zauważyć, że aż 64 proc. widzów "Pewnego razu w… Hollywood” to osoby powyżej 25 roku życia. Dla porównania większość innych tytułów z kategorią wiekową R (filmy dla osób pełnoletnich) gromadzi nie więcej niż 50 proc. widzów powyżej 25 roku życia. Obecnie Tarantino adresuje więc swoje filmy do osób, które niezbyt często chodzą do kina i nie są w stanie zagwarantować finansowego sukcesu kolejnym jego filmom. Tymczasem młodsza widownia (w tym przypadku 17-25 lat), która w amerykańskich kinach wydaje najwięcej pieniędzy najwyraźniej nie była zainteresowana obejrzeniem "Pewnego razu w… Hollywood”.
Oczywiście, Quentin Tarantino nie jest i nigdy nie był królem box office’u (co wcale nie oznacza, że jego filmy źle się sprzedawały). Od dwudziestu pięciu lat najpopularniejszych tytułem twórcy pozostaje słynny "Pulp Fiction”. Jest to jedyna produkcja wyreżyserowana przez Tarantino, która znalazła się w pierwszej dziesiątce (dokładnie na 10. miejscu) największych kinowych przebojów sezonu w Stanach Zjednoczonych. Nagrodzony Złotą Palmą w Cannes obraz w 1994 roku zarobił za oceanem 107,9 mln dol., co po uwzględnieniu inflacji daje nam dziś kwotę sięgającą 230 mln dol.
Warto dodać, że "Pulp Fiction” był najtańszym filmem, który w Ameryce w latach dziewięćdziesiątych wywalczył sobie miejsce w czołowej dziesiątce sezonu. Obraz kosztował jedynie 8 mln dol.
Drugim największym przebojem Quentina Tarantino jest kosztujący… 100 mln dol. "Django”. Najdroższy tytuł w filmografii naszego bohatera, ale zarazem jeden z najpopularniejszych westernów w historii Hollywood. W amerykańskich kinach zarobił 162,8 mln dol. (15. rezultat w 2012 roku). Świetny wynik osiągnął także na rynku zewnętrznym (262 mln dol. wpływów), mimo, że Chinach stał się jedną z najmniej popularnych hollywoodzkich produkcji w ostatnich kilkunastu lat.
Nie ulega wątpliwości, że za Wielkim Murem nie cenią filmów Quentina Tarantino. Byle jaki amerykański tytuł jest w stanie zarobić tam kilkadziesiąt milionów dolarów, najpopularniejsze zbierają po kilkaset milionów. Tymczasem jedyny film Tarantino, który trafił do chińskich kin uciułał zaledwie 2,6 mln dol. Warto o tym wspomnieć, gdyż rynek chiński jest niezwykle ważny dla hollywoodzkich wytwórni.
Trzecim najpopularniejszym filmem Quentina Tarantino są "Bękarty wojny”. Do nich właśnie należał rekord otwarcia reżysera (38,1 mln dol.). Wojenna produkcja w amerykańskich kinach zarobiła 120,5 mln dol. (25. rezultat pośród tytułów z 2009 roku). Co ciekawe, jedynym krajem, w którym "Bękarty wojny” znalazły się pośród dziesięciu największym przebojów sezonu były… Niemcy.
W ostatnich latach każdy film, pod którym podpis złożył Quentin Tarantino to także powód do zastanowienia się nad oscarowymi prognozami. Zdaniem członków Amerykańskiej Akademii Filmowej najmocniejszym elementem jego filmów są scenariusz i gra aktorów (choć ostatni Oscar trafił do słynnego kompozytora Ennio Morricone za muzykę do "Nienawistnej ósemki”). Tarantino otrzymał dwa Oscary za scenariusz do filmów "Pulp Fiction” oraz "Django”, ale jeśli chodzi o pracę reżysera, musi się na razie zadowolić tylko dwoma nominacjami za "Pulp Fiction” oraz "Bękartów wojny”.
Ma też oczywiście gdzieś na półce Złotą Palmę z Cannes. Niewykluczone, że "Pewnego razu w… Hollywood” zostanie potraktowane jako zwieńczenie dzieła i przyniesie Oscara za reżyserię, na którego Quentin Tarantino zasługuje jak mało kto.
Na nominację do Oscara i Złotego Globu w aktorskich kategoriach mogą natomiast liczyć Leonardo DiCaprio, Brad Pitt, Margot Robbie, a nawet będący ostatnio w bardzo słabej formie Al Pacino.
Przypomnijmy aktorki i aktorów, którzy dzięki kreacjom w filmach Quentina Tarantino zostali wyróżnieni przez Amerykańską Akademię Filmową oraz Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej:
"Nienawistna ósemka” (2015)
• Jennifer Jason Leigh (nominacja do Oscara + nominacja do Złotego Globu).
"Django” (2012)
• Christoph Waltz (Oscar i Złoty Glob).
• Leonardo DiCaprio (nominacja do Złotego Globu).
"Bękarty wojny” (2009)
• Christoph Waltz (Oscar i Złoty Glob).
"Kill Bill 2” (2004)
• Uma Thurman (nominacja do Złotego Globu).
• David Carradine (nominacja do Złotego Globu).
"Kill Bill” (2003)
• Uma Thurman (nominacja do Złotego Globu).
"Jackie Brown” (1997)
• Robert Forster (nominacja do Oscara).
• Samuel L. Jackson (nominacja do Złotego Globu).
• Pam Grier (nominacja do Złotego Globu).
"Pulp Fiction” (1994)
• John Travolta (nominacja do Oscara i Złotego Globu).
• Samuel L. Jackson (nominacja do Oscara i Złotego Globu).
• Uma Thurman (nominacja do Oscara i Złotego Globu).
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.