Box office USA: "Piraci z Karaibów" znów rozbiją bank. W latach 80. i 90. byłoby to nie do pomyślenia [PODSUMOWANIE]
Wpływy z dystrybucji "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" na całym świecie sięgną zapewne ponad miliard dol. Trudno uwierzyć, że w latach 80. i 90. blockbustery o piratach ponosiły w kinach klęski, m.in. doprowadzając do upadku słynną wytwórnię Carolco Pictures (m.in. seria "Rambo").
Przed dwoma tygodniami zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że renomowana wytwórnia Warner Bros. wydaje 175 mln dol. na film, który nie ma najmniejszych szans, aby przynieść zysk i według wszelkiego prawdopodobieństwa stanie się spektakularną, finansową klapą (mowa tutaj oczywiście o filmie "Król Artur: Legenda miecza"). Jednak, co ciekawe, to samo można było powiedzieć przed niemal 15 laty o produkcji Disneya "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Pełty".
Kto o zdrowych zmysłach wydał 140 milionów dolarów na film o piratach? Ten gatunek był już bowiem martwy od dziesięcioleci, a każdy kto postanowił go wskrzesić, bardzo tego żałował. Pośród twórców, którzy polegli na pirackim temacie, znalazł się m.in. Roman Polański. Polski reżyser w 1986 roku zrealizował we Francji "Piratów" – jeden z najdroższych europejskich filmów lat 80. Jego budżet sięgnął 40 mln dol. (po uwzględnieniu inflacji około 110 mln dol.). Tymczasem na całym świecie przygodowa produkcja zarobiła w kinach raptem 6,3 mln dol. Po tej porażce Roman Polański już nigdy nie zrealizował wysokobudżetowego filmu.
Jeszcze większą klęskę poniosła w 1995 roku "Wyspa piratów" z Geeną Davis w roli głównej. Swego czasu film Renny’ego Harlina o piratach z Karaibów został wpisany do "Księgi Rekordów Guinnessa" jako największa finansowa klapa w historii kina. Wydaje się, że wcześniej i później znalazłoby się kilka tytułów, o których można by powiedzieć to samo, nie zmienia to jednak faktu, że skala klęski była ogromna. I nie będzie przesadnym stwierdzenie, że kosztująca 95 mln dol. „Wyspa piratów” pozostawiła po sobie zgliszcza. Wystarczy przypomnieć, że doprowadziła ona do bankructwa największą w historii Hollywood niezależną wytwórnię filmową Carolco Pictures, która w latach 80. i 90. mogła się pochwalić tak wielkimi przebojami jak trzy części "Rambo", "Pamięć absolutna", "Terminator 2: Dzień sądu" czy "Nagi instynkt". Cały ten dorobek został roztrwoniony za sprawą jednego filmu o piratach.
Bardzo słabo sprzedało się także kilka "pirackich" animacji, w tym futurystyczna "Planeta skarbów" (2002) z wytwórni Walta Disneya. Obraz zarobił w Stanach 38,2 mln dol. przy budżecie sięgającym 140 milionów. Kto wie, co by się stało, gdyby w chwili klęski "Planety skarbów" wytwórnia Disneya nie była już na etapie ostatnich dni zdjęciowych do kolejnego filmu o piratach za 140 mln dol. I tak, w lipcu 2003 roku na ekranach kin pojawili się "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły". Jak wszyscy wiemy, przygodowa produkcja z nominowaną do Oscara kreacją Johnny’ego Deppa przeszła do historii kina jako wielki przebój. Zapoczątkowała ponadto niezwykle popularną serię. W Ameryce "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły" okazali się trzecim najpopularniejszym filmem sezonu. Na jego konto wpłynęło 305,4 mln dol. (plus blisko 350 mln poza USA).
Disney zareagował bardzo szybko i po zaledwie kilkunastu miesiącach ruszyły zdjęcia do kolejnych dwóch części pirackiej epopei. Zapotrzebowania na Jacka Sparrowa było ogromne. W 2006 r. "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka" zdeklasowali wręcz filmową konkurencję. W amerykańskich kinach film Gore Verbinskiego zarobił 423,3 mln dol., zaś na całym świecie aż 1,066 mld dol.! Warto zwróci uwagę, że "Skrzynia umarlaka" stała się wówczas trzecim tytułem w historii, którego utarg na całym świecie przekroczył miliard dolarów. Pierwszym był "Titanic" (1997) Jamesa Camerona, drugim "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia" (2003) Petera Jacksona. Ostatnia część trylogii z Johnnym Deppem, Orlando Bloomem i Keirą Knightley "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata", wprowadzona do kin w 2007 r., zgarnęła 963 mln dol. Już wówczas można było zauważyć, że popularność przygód Jacka Sparrowa spada, ale tylko w Stanach. "Skrzynia umarlaka" za oceanem zebrała 309,4 mln dol. (4. rezultat w sezonie). Jednak poza Ameryką grono miłośników "Piratów z Karaibów”" powiększa się tak dynamicznie, że najnowsza ich część na samym tylko rynku zewnętrznym zarobi ponad mld dol.
Czwarta część przygód Jacka Sparrowa "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" (2011) na całym świecie zgromadziła 1,046 mld dol., ale w Stanach już "tylko" 241,1 mln dol. (wciąż jednak bardzo wysokie – 5. miejsce pośród największych przebojów sezonu). Wszystko wskazuje na to, że najnowsza część cyklu na rynku wewnętrznym osiągnie jeszcze słabszy wynik (co wcale nie oznacza, że zły). Podczas premierowego weekendu "Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" zarobili w amerykańskich kinach 62,2 mln dol.
Tyle, że poza granicami Stanów Zjednoczonych "Zemsta Salazara" w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zebrała już blisko 210 mln dol. i w porównaniu do poprzedniej części cyklu na rynku zewnętrznym sprzedaje się lepiej o jakieś 25 proc. W sumie "Na nieznanych wodach" poza Ameryką zgromadziło 805 mln dol. Dodajmy, że, jak na razie, filmów, które na samym rynku zewnętrznym zarobiły ponad miliard dolarów, jest tylko sześć. Szóstym stali się w miniona niedzielę „Szybcy i wściekli 8”.
Premiery następnego tygodnia: "Wonder Women" – bohaterka DC Comics w końcu otrzymała swój film; "Kapitan Majtas: Pierwszy wielki film" – komputerowa animacja z wytwórni DreamWorks Animation.