Cezary Pazura chciał zaimponować żonie. "Musiałem ogłosić upadłość"
Aktor w najnowszym wywiadzie wspominał czasy, gdy prowadził swoją firmę producencką. Biznes nie wypalił i Cezary Pazura boleśnie odczuł to finansowo.
Cezary Pazura od połowy lat 80. z powodzeniem realizuje się jako aktor zarówno w filmach, serialach, jak i w teatrze. Być może niewielu pamięta, że artysta próbował swoich sił również jako reżyser i producent. W 2011 r. do kin trafił "Weekend", który Pazura stworzył za własne pieniądze oraz wedle swojej wizji artystycznej. Rok później wyprodukował film "Sztos 2" w reżyserii Olafa Lubaszenki. Ten projekt okazał się jednak gwoździem do trumny biznesu aktora.
- Musiałem ogłosić upadłość. [...] Jestem aktorem, nie umiem zarządzać firmą, a wydawało mi się, że to jest proste. A to nie jest takie proste, łatwe i przyjemne. Poza tym film to jest przedsięwzięcie bardzo wysokiego ryzyka i w pewnym momencie trzeba było sobie powiedzieć, kiedy przestać. Bo już doszedłem do takiego punktu, że wszystko, co zarobiłem w życiu prywatnym, przynosiłem do firmy, żeby ludziom zapłacić. Więc to był kompletny absurd - wyznał w audycji "Mellina" Marcina Mellera w Esce Rock.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co po "Barbie"? W kinach nie będzie nudy
Aktor przyznał, że nie jest w stanie oszacować, jaką kwotę "utopił". A nawet świadomie nie chciałby takiej wiedzy posiadać. Pazura uważa, że odbiłoby się to źle na jego - wówczas świeżym - małżeństwie.
- Swoich pieniędzy to nawet nie liczyłem celowo, bo gdybym powiedział tę kwotę żonie… Bo to było w momencie, kiedy poznałem Edytkę, chciałem zaszpanować, jaki to jestem wielki reżyser i producent. Myślałem, że to na niej zrobi wrażenie, a ona cały czas mi powtarzała "nie powinieneś chyba tego robić" - wspomina.
Skusił się na posadę reżysera i producenta za sprawą swojego dobrego przyjaciela, który był dla niego wzorem. - To mi się wzięło z tego, że siedziałem w kieszeni Olafa Lubaszenki, który cały czas miał pieniądze, a ja ich nigdy nie miałem, zawsze mi się rozchodziły ot tak - wyznał.
Cezary Pazura przepracował jednak tę trudną sytuację i dziś potrafi z dystansem podejść do przeszłości, przeanalizować swoje błędy. Jest świadom, że ponowne wejście na drogę kariery producenta nie jest dla niego.
- Najbardziej denerwowało mnie to, że szedłem z teczką rano do pracy i siadałem za biurkiem. A wcześniej nie wiedziałem, do czego służy biurko poza postawieniem kawy. To nie mój świat, nie moja praca, nie moja karma, jak mi powiedziała moja pani psycholog - dodał.
Media, zakupy, reklama – Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.